Paciorkowce z grupy A mogą powodować szkarlatynę, infekcje gardła, a w skrajnych przypadkach zagrażające życiu zakażenie. Można się nimi zarazić przez kontakt fizyczny, a także drogą kropelkową podczas kichania lub kaszlu. Z powodu zakażenia paciorkowcem zmarło w Wielkiej Brytanii już sześcioro dzieci poniżej 10. roku życia - pięcioro w Anglii i jedno w Walii - poinformowała brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia. Zwiększona liczba zakażeń Agencja poinformowała, że trwają dochodzenia w związku z doniesieniami o wzroście zakażeń paciorkowcami grupy A u dzieci w ciągu ostatnich kilku tygodni, które spowodowały ciężkie choroby. Jak przekazano w ostatnim tygodniu zgłoszono aż 851 przypadków zakażenia paciorkowcem. Tymczasem średnia tygodniowa z poprzednich lat wynosi 186. Według specjalistów póki co nie ma dowodów na to, że chodzi o jakiś nowy szczep paciorkowca, a wzrost zachorowań jest najprawdopodobniej związany z dużą ilością krążących bakterii i wzmożonymi kontaktami międzyludzkimi. Umierają kolejne dzieci Jedną z pierwszych ofiar paciorkowca z grupy A był czterolatek z hrabstwa Buckinghamshire, który zmarł 17 listopada. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci było zatrzymanie akcji serca. Wśród pierwszych objawów choroby była wysypka na ciele, kaszel, wysoka gorączka oraz bóle brzucha. W kolejnych dniach poinformowano o śmierci kolejnych dzieci w Londynie, hrabstwie Surrey oraz w Walii. W piątek potwierdzono kolejny śmiertelny przypadek w Londynie. Mobilizacja służb W konsekwencji tragicznych przypadków zakażeń podniesiono alarm w Wielkiej Brytanii. Trwa mobilizacja służb sanitarno-epidemiologicznych i medycznych na Wyspach. Rodzice są ostrzegani, aby szukać oznak infekcji paciorkowcem u swoich dzieci. Personel szkolny również "przygląda się" uczniom. W związku ze zwiększoną liczbą zakażeń część rodziców boi się posyłać swoje pociechy do szkół. - To najgorszy koszmar każdego rodzica - powiedział jeden z rodziców w rozmowie z "Daily Mail". - Mówi się nam, abyśmy nadal posyłali nasze dzieci do szkoły, ale wydaje się to niezwykle ryzykowne, biorąc pod uwagę, że obecnie w okolicy są co najmniej cztery przypadki w dwóch różnych szkołach - dodał.