Grupa, która utrzymuje, że to również ona włamała się w styczniu do serwisu społecznościowego Pentagonu, wpisała na Twitterze: "#CyberCaliphate Krwawe Walentynki. Michelle Obama! Obserwujemy cię, twoje córki i twojego męża!". Zamieściła też odnośniki do dokumentów mających związek z Pentagonem. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest powiedział we wtorek po południu, że sprawą włamania na konto "Newsweeka" oraz groźbami pod adresem prezydenta i jego rodziny zajęło się FBI. Hakerzy podpisali się CyberCaliphate oraz "Je suis IS", co stanowi odniesienie zarówno do Państwa Islamskiego (IS), jak i ataków na francuski tygodnik satyryczny "Charlie Hebdo", po którym media społecznościowe na świecie obiegło hasło "Je suis Charlie" (jestem Charlie). Grupa określiła się też jako zwolennicy Państwa Islamskiego. CyberCaliphate napisał też na Twitterze: "Podczas gdy USA i ich poplecznicy zabijają naszych braci w Syrii, Iraku i Afganistanie, my niszczymy wasz krajowy system cyberbezpieczeństwa od środka". "Newsweek" usunął w ciągu około 10 minut wpis hakerów, który pojawił się tuż przed godz. 11 czasu wschodnioamerykańskiego (godz. 17 czasu polskiego). Będąca właścicielem tygodnika grupa International Business Times potwierdziła, że doszło do włamania na jej konto na Twitterze, i przeprosiła czytelników za treści, które pojawiły się w jej serwisie. Jeszcze przed włamaniem hakerów na konto "Newsweeka" przedstawiciel administracji Obamy powiedział w rozmowie z Reuterem, że rząd utworzy nową agencję do monitorowania wszelkich zagrożeń związanych z cyberatakami. Jej zadaniem będzie też analizowanie danych zebranych przez inne agencje i instytucje. Obecnie za walkę z takimi zagrożeniami i cyberwywiad odpowiadają między innymi wyspecjalizowane departamenty Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), FBI, CIA i Ministerstwo Bezpieczeństwo Kraju. CyberCaliphate przyznaje się też do zorganizowania w styczniu ataku na konta centralnego dowództwa wojsk USA (CENTCOM) na Twitterze i portalu YouTube. W kilku wpisach na Twitterze hakerzy ostrzegli wówczas amerykańskich żołnierzy, by "uważali", i opublikowali nazwiska amerykańskich generałów oraz ich adresy.