"Nie mamy prezydenta" - powiedział w czasie wystąpienia w tbiliskiej filharmonii. W czasie spotkania ze zgromadzonymi połączył się przez Skype'a były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Dzień wcześniej po ogłoszeniu wyników exit polls, które wskazywały na wygraną Salome Zurabiszwili, wezwał gruzińskie społeczeństwo do nieuznania wyników i podjęcia akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Saakaszwili podziękował zebranym za walkę i powiedział, że gruzińskie społeczeństwo wybrało na prezydenta Waszadzego. Dodał, że w tych wyborach narodził się nowy prawdziwy gruziński lider. Były prezydent powiedział, że raporty międzynarodowych organizacji wskazują na masowe nieprawidłowości w czasie głosowania i stawiają pod znakiem zapytania wiarygodność wyborów. "Nigdy nie uznajemy wyników sfałszowanych wyborów" - wskazał. Zaapelował o wyjście w niedzielę na akcję protestu w centrum stołecznego Tbilisi. "Gruzja powstanie i powie 'nie' wrogowi Gruzji i wrogowi wolności - Iwaniszwilemu" - podsumował, mając na myśli miliardera i założyciela rządzącego Gruzińskiego Marzenia - Bidzinę Iwaniszwilego. Zebrani skandowali: "Misza!", "Przyjeżdżaj!". Saakaszwili przebywa poza granicami Gruzji. Na byłym prezydencie w kraju ciążą wyroki m.in. za nadużycie władzy. Jak podała Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu wszystkich głosów, kandydatka niezależna wspierana przez Gruzińskie Marzenie - Salome Zurabiszwili zwyciężyła w środowych wyborach, zdobywając ok. 59,5 proc. głosów, a Grigol Waszadze z opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego, założonego przez Saakaszwilego, uzyskał ok. 40,5 proc. Z Tbilisi Natalia Dziurdzińska (PAP)