Podczas poniedziałkowej rozprawy Greta Thunberg podkreślała, że jej działania "są uzasadnione". Tłumaczyła się ze sprawy sprzed miesiąca, kiedy wraz z grupą aktywistów zablokowała drogę do portu w Malmö. Młodzi ludzie nie chcieli przepuścić ciężarówek z transportem ropy. Policjanci w końcu zdecydowali, że usuną aktywistów z drogi. - To prawda, że otrzymałam polecenie, którego nie posłuchałam. Ale chcę zaprzeczyć popełnieniu przestępstwa - tłumaczyła w sądzie 20-latka. Według Thunberg "znajdujemy się w sytuacji kryzysowej, która zagraża życiu, zdrowiu i mieniu". Sąd jednak nie zgodził się z taką argumentacją i skazał kobietę na grzywnę w wysokości 2500 koron szwedzkich, czyli około 960 złotych. Najwyraźniej kara nie zrobiła na Grecie wrażenia, bo krótko po decyzji udała się na kolejny protest. Nowy protest Grety Thunberg. Będzie nowa kara? Kilka godzin po rozprawie Thunberg udała się do portu w Malmö i podobnie jak w czerwcu, z grupą aktywistów zablokowała transport ropy. Policjanci wezwali młodych ludzi, by ustąpili. Ponieważ prośby były nieskuteczne, po około godzinie Thunberg i pięć innych osób siłą usunięto z drogi w porcie - relacjonuje agencja AFP. Szwedzka policja przekazała w oświadczeniu, że sprawa sześciu aktywistów zostanie zgłoszona do sądu w związku "niewykonywaniem poleceń policji", a więc w tej samej sprawie, za którą Thunberg ukarano w poniedziałek. 20-latka była częścią protestu organizacji Ta tillbaka framtiden, czyli "Odzyskać przyszłość". Działacze blokując transporty ropy chcą zasygnalizować sprzeciw wobec wykorzystywania paliw kopalnych, które ich zdaniem stanowi poważne zagrożenie dla klimatu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!