Uzbrojony w karabin 52-letni Grek, Christos Kendiras, pracownik portu w Pireusie, sterroryzował pasażerów i kierowcę około 50 kilometrów od Aten, niedaleko miejscowości Galata, na południu kraju. Mężczyzna kazał zawieźć się do Aten. Nikt z pasażerów nie został ranny. Wcześniej napastnik zastrzelił jedną osobę i poważnie ranił inną. Jak wynika z informacji policji, motywem jego działania może fakt, że odeszła od niego żona. Na razie nie wiadomo, jak zamachowiec zdołał dostać się do autobusu. Za autobusem jadą policyjne samochody. Na miejscu jest też negocjator i psychiatra. Policja zamierza spróbować zatrzymać pojazd, tak by nie dojechał do stolicy. Do tej pory porywacz nie przedstawił swoich żądań. To trzeci przypadek porwania autobusu w Grecji w ciągu ostatnich 18 miesięcy. W lipcu 1999 roku, Albańczyk uzbrojony w granat przez ponad 24 godziny przetrzymywał 5 osób, zanim został unieszkodliwiony. Zginął, zastrzelony przez policyjnego snajpera. W maju tego roku, inny Albańczyk, również uzbrojony w granat, wziął za zakładników ośmiu pasażerów autokaru i uciekł do Albanii. Zginął zastrzelony przez albańską policję. Śmierć poniósł także jeden z zakładników.