Rezygnację tłumaczono różnicami między senatorem a administracją prezydenta USA Baracka Obamy w kwestii priorytetów gospodarczych. - Bardzo jasno wyrażał się w trakcie przesłuchań, że pomimo dawnych nieporozumień w sprawie polityki, poprze, ogarnie i będzie realizował program prezydencki - podał Biały Dom w komunikacie. - Kiedy po nominacji okazało się, że senator Gregg nie zamierza poprzeć niektórych kluczowych spraw gospodarczych prezydenta Obamy, stało się konieczne, by drogi senatora Gregga i administracji Obamy rozeszły się - podkreślił rzecznik Robert Gibbs. - Przykro nam, że zmienił opinię - dodał Gibbs. Senator Gregg w czasie kampanii prezydenckiej zdecydowanie występował przeciw Obamie i krytykował jego program gospodarczy za plany nadmiernych, jego zdaniem, wydatków rządowych. Jako fiskalny konserwatysta w latach 90. wzywał nawet do likwidacji resortu handlu, którym miał teraz kierować. - Przez 30 lat byłem panem swoich poglądów i wydaje mi się, że nie nabrałem wystarczającego przekonania do pracy dla kogoś innego i mającego własne poglądy, i właściwie z tego to wynika - tłumaczył swoją decyzję w rozmowie z Associated Press 61-letni Gregg. Wcześniej z nominacji do nowego rządu zrezygnowali dwaj inni politycy: kandydat na ministra zdrowia i służb socjalnych Tom Daschle oraz Nancy Killefer, nominowana na nowo utworzone stanowisko tzw. chief performance officer, czyli kontrolera pracy rządu. Obojgu zarzucano unikanie płacenia podatków.