- Nowe prawo bardzo nas martwi. Cofa nas do lat 60., jeśli chodzi o ochronę środowiska - powiedziała na konferencji prasowej w Madrycie Pilar Marcos, która odpowiada w Greenpeace za ochronę wybrzeża. - Dosłownie wchłonęliśmy hiszpańskie wybrzeże - dodała. Kontrowersyjna ustawa przewiduje zmniejszenie w niektórych wypadkach ze 100 do 20 metrów długości obszaru, który będzie podlegał ścisłej kontroli przed wydaniem pozwolenia na rozpoczęcie prac budowlanych, napraw czy remontu. Organizacja broniąca środowiska zamierza w październiku złożyć w UE petycję przeciwko tej ustawie, która według ekologów jest niezgodna z dziewięcioma europejskimi dyrektywami. Dotychczas udało się zebrać 150 tys. podpisów. - Prawie połowa wybrzeża Morza Śródziemnego jest już zabudowana i teraz pozwalamy, by kolejne 50 proc. zostało zalane betonem - ubolewała Marcos, przedstawiając raport. Wynika z niego, że tereny zabudowane w pasie 500 metrów od śródziemnomorskiego wybrzeża wzrosły z 24 proc. w 1987 roku do 43 proc. w 2005 roku. "Niektóre gminy sprzedały dużą część swojego dziedzictwa naturalnego", czego rezultatem były "zniszczenia i urbanizacja" - czytamy w raporcie. Jeśli tempo to będzie się utrzymywało, wybrzeże Morza Śródziemnego w Hiszpanii "może zostać całkowicie zniszczone" za 124 lata - twierdzi Greenpeace. Choć kryzys wstrzymał "szał budowlany" w Hiszpanii, popyt na mieszkania na południowym wybrzeżu wciąż jest silny, a nowa ustawa ułatwia lokalnym władzom uzyskanie pozwoleń na projekty związane z nieruchomościami. "Pod pretekstem wyjścia z recesji ryzykuje się, że z powodu niedbałych kontroli zaakceptowane będą byle jakie projekty budowlane" - ostrzegała Marcos.