W komunikacie międzynarodowa organizacja podała, że nie zna powodów przeniesienia ekologów. Rzeczniczka Greenpeace'u Danielle Taaffe powiedziała, że informację "potwierdziło wielu dyplomatów". - Zatrzymani wcale nie powinni znajdować się w areszcie. Powinni móc dołączyć do rodzin i zacząć normalne życie - podkreślił dyrektor Greenpeace International Kumi Naidoo. Jak dodał, w Petersburgu rodzinie i służbom konsularnym łatwiej będzie odwiedzać aresztowanych. - Ale nie ma żadnej gwarancji, że warunki w nowym areszcie będą lepsze niż w Murmańsku - zastrzegł. Trzydziestu członków załogi "Artic Sunrise", statku należącego do Greenpeace'u i pływającego pod banderą holenderską, we wrześniu usiłowało dostać się na należącą do rosyjskiego Gazpromu platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska. Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat więzienia. Wśród aresztowanych jest obywatel Polski, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. 23 października Komitet Śledczy oświadczył, że zmienił wszystkim oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów. O ile za "piractwo" w Rosji grozi do 15 lat łagru, o tyle za "chuligaństwo" - do 7 lat.