Powołują się przy tym na wygasły 17 lipca br. traktat, na mocy którego przed 100 laty Ikaria, która wywalczyła sobie uniezależnienie się od Turcji i przez kilka miesięcy funkcjonowała jako niepodległe państwo, przyłączyła się do Grecji. Twierdzą też, że dziś rząd grecki całkiem o nich zapomniał, nie mogą się doprosić o nowe drogi i szpital. Według włoskiej gazety "Libero" na zamieszkanej przez ok. 9 tys. ludzi wyspie całkiem serio rozważa się podobno referendum w sprawie uniezależnienia się od Aten. Podczas uroczystości z okazji 100-lecia niepodległości wielu mieszkańców przyznawało, że utrzymanie niepodległości byłoby dla Ikarii trudne. Można by więc przyłączyć się do jakiegoś innego państwa. Turcja (odległa o 60 km) naturalnie nie wchodzi w grę, więc może Austria... "Der Standard" nie wyjaśnia, dlaczego właśnie Austrię upodobali sobie mieszkańcy Ikarii. Separatystyczne projekty wyspiarzy najwyraźniej zaniepokoiły jednak greckie władze, bo ambasada Grecji w Wiedniu uznała za stosowne podkreślić, że Ikaria jest "nieodłączną częścią terytorium greckiego państwa", a wyrażane przez wyspiarzy opinie o wygaśnięciu traktatu między greckim rządem a wyspą są "prywatnymi opiniami pojedynczych ludzi". Austriacki dziennik przytacza opinię znawcy prawa międzynarodowego Franza Leidenmuehlera, który podkreśla, że nie ma żadnych pryncypialnych powodów, dla których jakaś wyspa nie miałaby się przyłączyć do Austrii. Z taką wyspą władze austriackie musiałyby oczywiście podpisać stosowny traktat, nowelizacji mogłaby też wymagać austriacka konstytucja. Problemem mogłyby natomiast być długi Ikarii, które Austria musiałaby wziąć na siebie.