Grecy rozpoczęli w piątek dwudniowy strajk przeciwko programowi dalszych cięć i reform, zatwierdzonemu poprzedniego dnia przez przywódców trzech partii rządzącej koalicji. Według policji do starć doszło podczas pokojowego w większości marszu ok. 11 000 ludzi. Grupa ok. 200 osób odłączyła się od pochodu i zaczęła obrzucać funkcjonariuszy kamieniami oraz koktajlami Mołotowa. Policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia tłumu. Nie ma doniesień o rannych czy aresztowanych. Oddzielny protest środowisk lewicowych z udziałem ok. 10 000 osób odbył się bez incydentów. Tymczasem sprzeciw greckiego społeczeństwa wobec narzucanych mu oszczędności przybiera coraz bardziej kuriozalne formy - zauważa agencja dpa. Zarząd związku zawodowego policji POESY zagroził w piątek zatrzymaniem inspektorów tzw. trojki - przedstawicieli Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego - którzy jego zdaniem za pomocą "wymuszanych cięć" próbują obalić porządek demokratyczny w Grecji, naruszyć grecką "suwerenność narodową" i zrabować "dobra narodowe" tego kraju. "Ostrzegamy, że natychmiast wydamy nakaz aresztowania" - brzmi oświadczenie związku wysłane do przedstawicieli trojki. Ponadto rozpowszechniana była ulotka stylizowana na list gończy, na którym pod napisem "Wanted" (poszukiwani) zaoferowano nagrodę w wysokości jednego euro za pojmanie inspektorów międzynarodowych instytucji. Zgoda Grecji co do nowego planu oszczędności była warunkiem koniecznym do kontynuowania rozmów o uruchomieniu przez UE i MFW drugiego pakietu ratunkowego dla Aten o wartości 130 mld euro. Decyzja w tej sprawie najprawdopodobniej zapadnie w najbliższą środę na spotkaniu eurogrupy. Szef eurogrupy Jean-Claude Juncker powiedział, że do tego czasu grecki parlament musi zaaprobować porozumienie między rządem Grecji a trojką. Rząd w Atenach, przy zgodzie wszystkich partii koalicyjnych, musi także zapewnić, że w tym roku zaoszczędzi dodatkowo 300 mln euro.