Demonstranci podpalili pojemniki na śmieci i rzucali koktajle Mołotowa, a policja odpowiedziała gazem łzawiącym i granatami ogłuszającymi - podała AFP. W niedzielę przed południem przed parlamentem w Atenach zebrało się ponad 7 tysięcy osób, by - jak pisze AFP - wyrazić swój gniew po wtorkowej katastrofie kolejowej w pobliżu miasta Larisa, którą - jak wynika ze wstępnych ustaleń - spowodował błąd ludzki, a doprowadziły do niej także wieloletnie zaniedbania na kolei. Protesty w Atenach. "W tym kraju nic nie idzie dobrze" "W tym kraju nic nie idzie dobrze, szpitale są w agonii, szkoły są zamykane, lasy płoną... Kogo oni oszukują?" - powiedział AFP Nikos Tsikalakis, prezes związku zawodowego kolejarzy, oskarżając władze o obecną sytuację. W następstwie katastrofy, greckie związki zawodowe kolejarzy rozpoczęły w czwartek strajk, wstrzymując działanie kolei w kraju i metra w Atenach. Kolejarze protestują przeciwko warunkom pracy i "niebezpiecznemu brakowi modernizacji systemu kolejowego", którego przyczyną był brak inwestycji w tym sektorze przez lata głębokiego kryzysu finansowego, który wstrząsał Grecją przez większość poprzedniej dekady.