Rząd poparł także wniosek szefa rządu, by zwrócić się o wotum zaufania do parlamentu. Głosowanie ma się odbyć w piątek. Opuszczając 7-godzinne spotkanie ministrowie tłumaczyli poparcie dla propozycji Papandreu koniecznością zachowania jedności gabinetu przed piątkowym głosowaniem. Niektórzy nie ukrywali jednak, że mają na temat referendum krytyczne zdanie. - Referendum da jasny mandat, a także będzie klarownym sygnałem zarówno w kraju jak i poza granicami Grecji w sprawie naszego europejskiego zaangażowania i naszej przynależności do euro - oświadczył Papandreu w wydanym komunikacie. Dodał w nim, że na spotkaniu G20 w tym tygodniu w Cannes będzie przekonywał partnerów o konieczności podejmowania takich decyzji, "które przedkładać będą demokrację ponad apetyty rynków". Odnosząc się do spekulacji na temat swego odejścia z urzędu i rozpisania przedterminowych wyborów, szef rządu ostrzegł, że spowodowałoby to "pociągnięcie kraju ku upadkowi", a kampania wyborcza zahamowałaby konieczne reformy. Wyraził też przekonanie, że jego europejscy partnerzy byli uprzedzeni o planach referendum a także, że "szanują i popierają" wysiłki Grecji. Jednak ogłoszony w poniedziałek ku zaskoczeniu wszystkich projekt referendum wywołał konsternację i irytację w strefie euro. Greckie "nie" mogłoby oznaczać upadłość kraju, zaprzepaszczenie wszystkich prób ratunku kraju i destabilizację strefy euro o dalekosiężnych skutkach - ostrzegają analitycy. Posiedzenie rządu w Atenach zostało zwołane po nerwowych reakcjach na poniedziałkową zapowiedź Papandreu, że Grecy mają wypowiedzieć się w sprawie drugiego pakietu pomocy dla Aten, uzgodnionego na szczycie strefy euro w zeszłym tygodniu. Nieoczekiwane ogłoszenie w poniedziałek po południu przez premiera Grecji planu referendum ws. przyjęcia pakietu pomocowego i programu drastycznych oszczędności było też potężnym ciosem dla rynków finansowych. Dlatego kryzys w Grecji będzie tematem nadzwyczajnych konsultacji z udziałem Papandreu, które odbędą się już w środę w Cannes, przed rozpoczęciem szczytu G20. Takie ustalenia zapadły podczas wtorkowej rozmowy telefonicznej kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Oboje będą w kurorcie na Lazurowym Wybrzeżu rozmawiać z premierem Grecji, na którego presję wywierać będą także przywódcy instytucji UE oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W ramach drugiego pakietu Grecja miałaby otrzymać 130 mld euro od eurolandu i MFW, z czego 30 mld to gwarancje dla inwestorów zachęcające ich do wymiany obligacji greckich na papiery o połowę niższej wartości. Na szczycie strefy euro 27 października uzgodniono również redukcję długu Grecji o 100 mld euro z 50-procentowymi stratami dla posiadaczy greckich obligacji. W zamian kraj ma przyjąć daleko idący program oszczędności, który budzi masowe sprzeciwy obywateli. Według sondaży około 60 proc. Greków odrzuca plany reform.