Papandreu poprosił Samarasa aby skontaktował się z Papademosem, który jest byłym wiceprezesem Europejskiego Banku Centralnego (EBC) a także byłym gubernatorem Banku Grecji i w tym charakterze nadzorował wejście Grecji do strefy euro w 2002 r. Papandreu i Samaras przeprowadzili w środę późnym wieczorem rozmowę telefoniczną. Wcześniej Papademos uzależnił kandydowanie na szefa nowego przejściowego rządu Grecji od zatwierdzenia przez dwie główne partie polityczne - socjalistyczny PASOK i konserwatywną Nową Demokrację - porozumienia z państwami strefy euro w sprawie pomocy dla Aten. Papademos uzależnił swą kandydaturę także od bardziej elastycznego czasu funkcjonowania jego rządu. Były szef EBC chce również większego udziału konserwatywnej opozycji w koalicyjnym gabinecie oraz możliwości dalszego rządzenia po 19 lutego, a więc po ustalonej przez dwie główne partie w kraju dacie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Wcześniej w środę informowano, że prowadzone już trzeci dzień z rzędu rozmowy liderów partii politycznych na temat utworzenia rządu jedności narodowej nie dały rezultatu. Liderzy uzgodnili jedynie, że negocjacje będą kontynuowane w czwartek. Nazwisko Papademosa jako prawdopodobnego kandydata na premiera pojawiło się już w pierwszej fazie rozmów międzypartyjnych, choć później pojawiały się spekulacje, że nie ma on większych szans. W mediach zaczęły się wówczas pojawiać nazwiska innych polityków. Do załamania się rozmów koalicyjnych doszło niespełna w godzinę po tym, gdy ustępujący premier Jeorjos Papandreu oświadczył w środę w wystąpieniu telewizyjnym, że osiągnięto porozumienie w sprawie utworzenia rządu przejściowego. Papandreu ustąpił oficjalnie ze stanowiska, by - jak to ujął w wystąpieniu do narodu - umożliwić utworzenie nowego koalicyjnego rządu. Gabinet koalicyjny ma urzędować do przedterminowych wyborów parlamentarnych 19 lutego. Jego głównym zadaniem będzie sfinalizowanie porozumienia w sprawie drugiego pakietu ratunkowego (130 mld euro) dla pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji. Przedłużający się kryzys polityczny w Grecji obserwowany jest z coraz większym niepokojem przez samych Greków oraz Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, od których wsparcia finansowego zależy uchronienie kraju od niewypłacalności. Bez kolejnej transzy pomocy, Grecji zabraknie pieniędzy już w przyszłym miesiącu.