Do ataku na rezydencję ambasadora Wolfganga Doldta doszło o godz. 3.40 (2.40 czasu polskiego) w dzielnicy Chalandri, na północnych obrzeżach aglomeracji ateńskiej. Jak podało radio "Skai", w stronę willi z karabinu AK-47 oddano co najmniej 20 strzałów, a cztery pociski utkwiły w metalowej bramie ogrodowej. Policjant strzegący domu nie odpowiedział ogniem, ponieważ musiałby strzelać w kierunku budynków mieszkalnych po przeciwległej stronie ulicy - poinformowała policja. Willa znajduje się przy ruchliwej ulicy, od której jest odgrodzona murem. Według greckich mediów policyjne oddziały antyterrorystyczne zatrzymały w związku ze sprawą co najmniej trzy osoby, a grecki premier Antonis Samaras oraz minister ds. porządku publicznego i obrony cywilnej Nikos Dendias rozmawiali telefonicznie z niemieckim ambasadorem. W kraju utrzymują się od kilku lat antyniemieckie nastroje. Niemcy były jednym z państw najmocniej krytykujących Grecję i inne zadłużone kraje strefy euro, domagały się również uzależnienia pomocy finansowej dla Grecji od wdrożenia przez nią planu kompleksowych reform i dotkliwych oszczędności. W maju 1999 roku na ateńską rezydencję ambasadorów Niemiec z przenośnej wyrzutni wystrzelono rakietę przeciwpancerną. Atak spowodował znaczne zniszczenia, ale nikt nie został ranny. O dokonanie zamachu policja podejrzewała wówczas grecką organizację terrorystyczną "17 Listopada". Przypuszczano, że zamach miał związek z operacją NATO przeciw Jugosławii oraz utrzymującymi się w Grecji silnymi nastrojami proserbskimi i antynatowskimi. Wcześniej ataków dokonano na rezydencję ambasadora Holandii w Atenach oraz na należący do zachodniej sieci hotel.