- Robimy, co możemy, by skoordynować pomoc dla Grecji - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Michael Mann. Jak powiedział, w sobotę na prośbę Grecji uruchomiony został specjalny unijny mechanizm ochrony cywilnej. Na miejscu jest już sześć samolotów gaśniczych typu Canadair: dwa z Francji, dwa włoskie i dwa unijne (w ramach rozpoczętego w tym roku europejskiego programu przeciwdziałania pożarom). Kolejne dwa właśnie zaoferowała Hiszpania. Ponadto Cypr i Austria udostępniły helikoptery. Greckie władze poinformowały dziś, że żywioł rozprzestrzenia się, co doprowadziło do ewakuacji m.in. kilkunastu prawosławnych zakonnic, których monastyr jest zagrożony przez ogień. Poparzonych zostało co najmniej pięć osób, a u kilkudziesięciu wystąpiły problemy z oddychaniem. Nie są to jednak ciężkie obrażenia - zapewnili przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. Pożary, które wybuchły w piątek, strawiły 15 tys. hektarów lasów i zarośli, zniszczyły wiele domów i zmusiły tysiące ludzi do ucieczki z terenów położonych na północny wschód od stolicy Grecji. Walka z ogniem trwa też w okolicach miast Nea Makri i historycznego Maratonu. Mieszkańcy zagrożonych terenów próbują na wszelkie sposoby chronić swoje domy, polewając je wodą z ogrodowych węży czy prosto z wiader. W niedzielę z okolic Aten ewakuowano ok. 10 tys. ludzi. Zobacz materiał INTERIA.TV Dzisiaj o świcie działania wznowiło kilkanaście samolotów gaśniczych i śmigłowców. Na miejscu jest ponad 500 ludzi i ponad 130 wozów strażackich. Prefekt regionu Aten Jannis Sgurois nazwał szalejące od trzech dni pożary "nieopisaną katastrofą ekologiczną". Zaznaczył jednak, że "są pewne oznaki dla optymizmu". To największe pożary w Grecji od kiedy dwa lata temu ogień strawił ponad 250 tys. hektarów, głównie na Peloponezie i wyspie Eubei. Zginęło wówczas ponad 70 osób.