W północnej Attyce zostały zalane drogi i budynki. Na jednym z parkingów około 200 samochodów znalazło się pod wodą zmieszaną z błotem. Stało się to w ciągu kilku minut. Poziom wody przekroczył tam dwa metry. Służby sprawdzają, czy w autach nie było ludzi. W tym samym czasie straż pożarna pomaga osobom, które utonęły w innych miejscach i nie mogą wydostać się z samochodów czy zalanych budynków. Niektóre drogi są nieprzejezdne. Lokalne władze apelują do mieszkańców, aby bez potrzeby nie wychodzili z domu. Jednocześnie trwa akcja poszukiwania osób, które zaginęły po pożarach, jakie w poniedziałek wybuchły na wschód od Aten. Po południu służby znalazły kolejne dwa zwęglone ciała w miejscowości Mati, gdzie było najwięcej ofiar. Strażacy nie mają ani chwili odpoczynku, a po walce z ogniem przyszedł czas na walkę z kolejnym żywiołem - wodą. Licznik ofiar pożarów zatrzymał się na tę chwilę na 85. W szpitalach nadal pozostaje około 60 osób, dziesięć z nich jest w stanie ciężkim. Nadal identyfikowane są osoby tragicznie zmarłe, w okolicy Rafiny prowadzona jest akcja poszukiwania zaginionych. Bierze w niej udział wojsko, straż przybrzeżna, strażacy i dziesiątki ochotników. Służby szacują, że liczba ofiar będzie jeszcze rosnąć. Osoby, które ocalały z płomieni, opowiadają, że dramat rozegrał się nie tylko na lądzie, ale także później w morzu. Ludzie pływali nawet pięć godzin w oczekiwaniu na pomoc. Wokół płonęły kawałki drzew, które spadały do wody.W Grecji obowiązuje trzydniowa żałoba narodowa, którą ogłosił premier Aleksis Tsipras.