Od wczoraj do Diawata, na północ od Salonik, zaczęli przybywać migranci z różnych ośrodków w Grecji. Wielu z nich - całymi rodzinami i z małymi dziećmi. Rozłożyli namioty na polu w odległości około 60 kilometrów od granicy. Wczoraj wieczorem doszło tam do starć z policją. Migranci rzucali w funkcjonariuszy kamieniami i ciężkimi przedmiotami. Ci odpowiedzieli użyciem gazu łzawiącego i granatów hukowych. Greckie ministerstwo do spraw migracji ostrzega przed nielegalnym przekroczeniem granicy. Podobnie ONZ-owska agencja ds. uchodźców. Tzw. szlak bałkański został zamknięty w 2016 r. Wcześniej tą trasą przedostało się, głównie do krajów zachodniej Europy, około miliona uchodźców. Po zamknięciu granic, w Grecji utknęło ponad 100 tys. migrantów. Najwięcej osób przedostaje się obecnie do tego kraju przez lądowy odcinek granicy z Turcją, w okolicy Ewros. Działają tam wielonarodowe gangi przemycające migrantów. Przedwczoraj grecka policja zatrzymała Gruzina, którzy przewoził osobowym samochodem 12 imigrantów z Bangladeszu, Indii i Pakistanu. Każdy z nich, za przedostanie się do Grecji, łącznie z transportem do Salonik, zapłacił 1200 euro.