Pracownicy resortu kultury zabarykadowali się na Akropolu w środę rano i odmówili wpuszczania turystów na teren tego najbardziej uczęszczanego zabytku, dopóki ich żądania nie zostaną spełnione. Protestujący domagają się wypłaty zaległych pensji za okres dwóch lat. "Policja i przemoc nie złamią naszego strajku" - krzyczeli demonstranci w czwartek rano, wciąż blokując główne wejście na Akropol. Niektórzy trzymali transparenty z napisami: "Niezapłacone 24 miesiące", "Chcemy stałych umów (o pracę)". Policjanci zdołali przedostać się na Akropol bocznym wejściem i użyli gazu łzawiącego przeciwko zgromadzonym przed głównym wejściem manifestantom i dziennikarzom. Co najmniej jednego demonstranta w kajdankach odprowadzono do policyjnego samochodu - podała agencja Associated Press. Według Reutera, zatrzymano pięciu demonstrantów. Jak pisze AP, czwartkowe starcia obserwowało kilkudziesięciu turystów, którzy przyszli tego dnia zwiedzić Akropol, lecz tak jak poprzedniego dnia zostali odprawieni z kwitkiem. "Zdajemy sobie sprawę, że pracownicy (Ministerstwa Kultury Grecji) mają prawo strajkować, ale to nie jest w porządku, że ludziom, którzy przyjechali z całego świata, by zobaczyć Akropol, nie pozwala się wejść do środka" - powiedziała turystka z Hiszpanii. "Uważamy, że to wstyd. Nie będziemy polecać znajomym przyjazdu do Grecji" - wtórowała jej turystka z Argentyny, która stała przed zamkniętym wejściem na Akropol. Z powodu dramatycznej sytuacji finansowej rząd Grecji wstrzymał przyjmowanie nowych pracowników w sektorze publicznym; terminowe umowy o pracę nie są przedłużane. Według związku zawodowego pracowników zatrudnionych na umowy terminowe w resorcie kultury, około 320 pracowników pracujących na takich zasadach straci pracę 31 października wraz z wygaśnięciem umów. "Przepisy nie pozwalają nam na odnowienie tych kontraktów, ale zaproponujemy nowe umowy o pracę" - zapewnił w środę przedstawiciel Ministerstwa Kultury Grecji.