Tysiące demonstrantów podpalały i demolowały sklepy, banki i samochody w centrum miasta. W nocnych starciach z policją rannych zostało ponad 50 osób. Na placu Syntagma przed budynkiem parlamentu policja użyła gazów łzawiących. Aresztowano co najmniej 150 osób. Według informacji agencyjnych, dzisiaj rano zasadniczo policji udało się opanować sytuację - nadal jednak dochodziło do potyczek z grupami młodzieży w niektórych punktach w centrum miasta. Grupy zamaskowanych młodych ludzi koczowały w nocy na terenie ateńskiego uniwersytetu. Wieczorem w poniedziałek w orędziu telewizyjnym premier Grecji Kostas Karamanlis zaapelował do społeczeństwa o zachowanie spokoju - ostrzegł też jednak, iż władze "nie będą tolerować groźnych sytuacji", jakie miały miejsce w ostatnich dniach w greckich miastach. Dzisiaj Karamanlis ma spotkać się z prezydentem oraz szefami czterech partii opozycyjnych zasiadających w parlamencie - socjalistami, komunistami, radykalną lewicą i skrajną prawicą. Nieoficjalne źródła nie wykluczają wprowadzenia stanu wyjątkowego w przypadku zaognienia sytuacji. Także dzisiaj w Atenach odbyć się ma pogrzeb zabitego przez policjanta 15-letniego Andreasa Grigoropulosa - służby miejskie obawiają się, iż z tej okazji może dojść do zaostrzenia nastrojów. W środę w Grecji ma się odbyć strajk powszechny, będący protestem przeciwko polityce ekonomicznej rządu, w tym przeciwko reformie systemu emerytalnego. Zarówno strajk, jak i trwające zamieszki mogą poważnie zaszkodzić konserwatywnemu rządowi, który ma tylko jeden mandat przewagi w parlamencie.