Nie kursuje większość promów łączących greckie wyspy z kontynentalną częścią kraju, nie jeżdżą pociągi, przestała też funkcjonować komunikacja miejska w Atenach i innych miastach. W stolicy taksówki pozostaną jedyną opcją transportu do niedzieli rano. Ruch promów został wstrzymany do wtorkowego poranka. Na sobotnie popołudnie i niedzielę związki zawodowe zapowiedziały demonstracje. W piątek rozpoczął się w Grecji 48-godzinny strajk generalny, ale w niedzielę odbędzie się zaplanowana wcześniej akcja strajkowa, a niektóre branże mają strajkować dłużej. W piątek pracę przerwali pracownicy wielu przedsiębiorstw sektora publicznego i prywatnego; nie pracowali śmieciarze, lekarze, dentyści i dziennikarze, zamknięte były urzędy miejskie, a państwowe szpitale przyjmowały tylko nagłe przypadki. To już czwarty strajk generalny od stycznia 2015 roku, gdy do władzy doszedł premier Aleksis Cipras. W sobotę po południu w parlamencie ma się rozpocząć dwudniowa debata na temat nowych posunięć oszczędnościowych; głosowanie w tej sprawie przewidziane jest na niedzielę wieczór. Pakiet oszczędności przewiduje obniżki emerytur na łączną kwotę 1,8 mld euro i podwyższenie podatków (również 1,8 mld euro). Później rząd planuje ponadto wprowadzenie podatków pośrednich, które mają przynieść kolejne 1,8 mld euro. Głosowanie uważane jest przez analityków za sprawdzian dla lewicowo-prawicowej koalicji premiera Ciprasa, która dysponuje większością zaledwie 3 posłów w 300-mandatowym parlamencie. Odbędzie się ono na dzień przed kluczowym spotkaniem ministrów finansów strefy euro w Brukseli. Ateny liczą, że po wprowadzeniu w Grecji tych reform euroland zakończy pierwszą ocenę wartego 86 miliardów euro programu pomocowego, co pozwoli na dalsze wypłaty pieniędzy oraz rozpoczęcie rozmów o redukcji greckiego zadłużenia.