Władze wyspy dyskutowały na temat tajemniczej darowizny i doszli do wniosku, że nie mogą jej przyjąć, nie znając nazwiska ofiarodawcy, który chce ufundować komputery dla 160 tys. uczniów. - Jeśli ofiarodawca nie ujawni swojego nazwiska, nie przyjmiemy tego podarunku - powiedział minister edukacji Cypru. Oferta nie pociąga za sobą żadnych dodatkowych zobowiązań, jednak o ile darczyńca się nie ujawni, nie można z niej skorzystać. Gdyby rząd przyjął darowiznę, w trzy lata zainstalowano by komputery. Prawnicy ofiarodawców ujawnili tylko, że dar ten wynika z szczerego zrozumienia dla mieszkańców wyspy i ich problemów z poziomem edukacji. Rząd Cypru odrzucił "prezent", po tym jak lokalna prasa zasugerowała, że "coś złego" się za nim kryje. Spekulowano, że może on być związane z byłym kandydatem na prezydenta w USA Michaelem Dukakisem, który odwiedził wyspę w zeszłym roku. Lokalne firmy komputerowe obawiają się, że ktoś chce ich "wykurzyć" z interesu.