Obywatele Tajwanu wybrali w sobotę kolejnego prezydenta. Zostanie nim Lai Ching-te z Demokratycznej Partii Postępowej (DPP), który zdobył 40 proc. głosów. Jego zwycięstwo oznacza trzecią z rzędu kadencję u władzy dla DPP. W tajwańskiej polityce jest to zdarzenie bezprecedensowe. Odkąd w kraju odbywają się wybory powszechne nikt nie rządził tak długo. Wraz z ogłoszeniem wyników wyborów do Tajpej zaczęły spływać gratulacje, m.in. od Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Japonii i Kanady. Komentarze dyplomatów i członków rządów były pełne komplementów dotyczących jakości tajwańskiej demokracji, lecz w żadnym stopniu nie odnosiły się do statusu wyspy. Mimo to spotkały się one z natychmiastową reakcją Chińskiej Republiki Ludowej, która uznaje wyspę za swoje terytorium. Gratulacje rozwścieczyły Chiny. "Nie mieszajcie się w nasze sprawy wewnętrzne" W niedzielę ministerstwo spraw zagranicznych Chin wydało komunikat, w którym stwierdzono, że oświadczenie Departamentu Stanu USA naruszyło obietnice daną Pekinowi przez Waszyngton. Stany Zjednoczone miały się w jej świetle ograniczyć do "utrzymywania jedynie stosunków kulturalnych, gospodarczy i innych nieoficjalnych więzi z Tajwanem". Pochlebny komentarz dotyczący jakości demokracji na wyspie został uznany za przekroczenie ustalonej granicy, choć sam prezydent USA Joe Biden podkreślił, że jego administracja nie chce jej niepodległości. Z kolei gratulacje strony brytyjskiej spotkały się z reakcją ambasady Chin w Londynie. Placówka wystosowała pismo, w którym wyrażono "stanowczy sprzeciw" wobec "niewłaściwych praktyk" rządu Wielkiej Brytanii. Jednocześnie wezwała do "zaprzestania jakichkolwiek działań, które ingerują w wewnętrzne sprawy Chin". Podobne oświadczenia wydała ambasada w Tokio. Polityka jednych Chin. Albo Pekin, albo Tajpej Jak zostało już wspomniane, Chiny uznają Tajwan za integralną część swojego terytorium, która została odłączona w 1949 roku na skutek wojny domowej. Oficjalna polityka rządu w Pekinie dąży do reintegracji wyspy z kontynentalną częścią kraju. Potwierdził to rzecznik prasowy chińskiej agencji ds. Tajwanu, który, jak podaje "The Guardian", stwierdził, że "te wybory nie mogą zmienić podstawowego kierunku rozwoju stosunków po obu stronach cieśniny Tajwańskiej, które dążą w stronę ostatecznego zjednoczona". Z kolei minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi oświadczył, że Tajwan "nigdy nie był państwem i nie będzie nim w przyszłości". Ostrzegł również, że ten, kto będzie próbował odłączyć wyspę od kontynentalnej części kraju zostanie "surowo ukarany" - podaje agencja AFP. W stosunkach międzynarodowych tzw. polityka jednych Chin sprawia, że kraje mogą utrzymywać oficjalne stosunki dyplomatyczne tylko z jednym z państw - Chińską Republiką Ludową (Chiny kontynentalne) lub Republiką Chińską (Tajwan). Zdecydowana większość rządów wybiera Pekin, ograniczając stosunki z Tajpej do poziomu nieoficjalnego. Przez pierwsze około trzy dekady po II Wojnie Światowej preferowanym partnerem był Tajwan, wszystko zmieniło się jednak wraz ze wzrostem gospodarczym państwa ze stolicą w Pekinie, które w 1971 roku zastąpiło Tajpej w ONZ. Od tego czasu liczba państw, które utrzymują oficjalne stosunki z Tajwanem stale maleje. Obecnie takich krajów jest na świecie 13, z czego większość to państwa wyspiarskie w regionie Karaibów i na Pacyfiku. Źródło: "The Guardian", AFP *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!