BBC relacjonuje, że od miesięcy tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci gromadzi się na zachodniej granicy Białorusi. Jak podkreślono, reżim Łukaszenki jest oskarżany o wypychanie migrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, na granicę w celu destabilizacji Unii Europejskiej. "Długoletni autorytarny przywódca Białorusi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-alaksandr-lukaszenka,gsbi,1060" title="Alaksandr Łukaszenka" target="_blank">Alaksandr Łukaszenka</a> wielokrotnie zaprzeczał zwabieniu migrantów na granicę w odwecie za unijne sankcje UE" - napisano w relacji z polsko-białoruskiej granicy. Jak podkreślono, kryzys na granicy osiągnął punkt wrzenia we wtorek, kiedy to polskie siły użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby odeprzeć migrantów próbujących przedostać się do kraju. ZOBACZ: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/podlaskie/news-granica-z-bialorusia-umundurowane-osoby-rzucaly-w-polskich-p,nId,5652787">Rzucali kamieniami w polskich policjantów. Mieli mundury</a> Migrant ma żal do Polski "New York Times" przywołuje relację jednego z migrantów na granicy. Powiedział, że białoruscy funkcjonariusze bezpieczeństwa wszczęli bójkę, mówiąc migrantom, którzy utkwili w obozie, że "nacjonalistyczny rząd w Warszawie nigdy ich nie wpuści, chyba że zostanie do tego zmuszony". Migrant obwiniał także Polskę o to, że determinację w oporze przeciw napływowi cudzoziemców przedłożyła ponad życie zdesperowanych ludzi. - Staliśmy się piłką w ich wielkiej politycznej grze - powiedział. Paweł Jabłoński: To nie są uchodźcy Wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński został zapytany na antenie CNN o to, czemu polskie służby użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego wobec migrantów. Wiceminister argumentował, że osoby na granicy rzucały w Polaków kamieniami i że nie są oni uchodźcami, ponieważ nie pochodzą z państw, w których toczy się wojna. - Zostają zwabieni do UE w fałszywej nadziei. Nie możemy na to pozwolić - dodał. Zieloni krytykują Merkel Niemiecka gazeta "Die Welt" informuje z kolei, że oprócz rannych funkcjonariuszy polskich służb poszkodowani są także migranci będący po stronie białoruskiej. Jak napisano, około 20 z nich zostało poddanych leczeniu. Pięciu z nich zostało objętych opieką z powodu problemów ze wzrokiem lub trudnościami z oddychaniem. Jak podkreślono, kanclerz <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> była pierwszą zachodnią szefową rządu, która rozmawiała telefonicznie z Łukaszenką od czasu wyborów prezydenckich w 2020 roku - ich oficjalnych wyników nie uznają państwa UE. Zieloni skrytykowali ten telefon jako "niszczący sygnał" - relacjonuje gazeta. Według polityków tej partii ruch niemieckiej kanclerz de facto sprawił, że Łukaszenka osiągnął uznanie Zachodu jako głowa państwa. ZOBACZ: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/podlaskie/news-wojt-kuznicy-takiej-sytuacji-tu-jeszcze-nie-bylo,nId,5634773">Wójt Kuźnicy: Takiej sytuacji tu jeszcze nie było</a> "Widać kontrast w porównaniu z 2015 r." Jacques Rupnik, specjalista ds. Europy Środkowo-Wschodniej stwierdził we francuskim "Le Monde", że "nacisk migracyjny na granicy polsko-białoruskiej popycha 27 państw do zjednoczenia się z populistycznymi konserwatystami rządzącymi w Warszawie". Jak stwierdził, widać jednak kontrast w porównaniu z kryzysem w 2015 roku, kiedy Węgry <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-viktor-orban,gsbi,15" title="Viktora Orbana" target="_blank">Viktora Orbana</a> zbudowały ogrodzenie na granicy z Serbią, aby zablokować to, co węgierski premier nazwał "inwazją" migrantów. "Europa była wówczas głęboko podzielona w tej kwestii" - wskazał. "Konserwatywny rząd w Warszawie nie przegapił okazji, by wykorzystać kryzys na swoją korzyść zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim" - ocenił. Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti przywołuje z kole historię <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-press-club-polska-zolnierze-zaatakowali-fotoreporterow-na-gr,nId,5650688">fotoreporterów zaatakowanych na granicy</a>. Rzecznik 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej powiedział w rozmowie z Interią, że sprawa ta jest "fake newsem". W swoim tekście Rosjanie poświęcają niewielką wzmiankę na komentarz służb.