- Próby destabilizacji UE przez instrumentalizację ludzi nie zadziałają. UE jest zjednoczona i podejmuje różne działania, aby rozwiązać problem z sytuacją na zewnętrznych granicach UE z Białorusią - oświadczyła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. - Dziś przedstawiamy nową propozycję umieszczania na czarnej liście przewoźników zajmujących się przemytem lub handlem ludźmi do UE, tak jak to zapowiedziałam dwa tygodnie temu. Nigdy nie zaakceptujemy wykorzystywania ludzi do celów politycznych - podkreśliła. Wciągnięcie na czarna listę operatorów dowolnego rodzaju transportu - lądowego, lotniczego, wodnego śródlądowego, czy morskiego - odbywałoby się po zbadaniu każdego konkretnego przypadku. Wśród reperkusji KE proponuje możliwość ograniczenia działalności na rynku unijnym, zawieszenie licencji lub zezwoleń, zawieszenie prawa do tankowania lub przeprowadzania napraw w UE oraz zakaz tranzytu lub przelotu nad przestrzenia powietrzną Wspólnoty, czy zakaz zawijania do portów w Unii. Wiceszef KE: Sprzedają ludziom kłamstwo - Reżim białoruski stara się odwrócić uwagę od przerażającej sytuacji wewnątrz kraju, wykorzystując desperację ludzi i popychając ich w kierunku granic UE. To się nie uda. W odpowiedzi rozszerzyliśmy bowiem nasz system sankcji i przyjmujemy kolejny pakiet środków przeciwko sprawcom tego hybrydowego ataku reżimu Łukaszenki - oznajmił we wtorek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Wtórował mu wiceprzewodniczący KE Margaritis Schinas: "Białoruski reżim i międzynarodowe siatki przemytników sprzedają zwykłym ludziom kłamstwo. To, co dzieje się na naszych granicach, nie jest kwestią migracji, ale bezpieczeństwa. UE pokazuje, że będzie nieugięta w swojej odpowiedzi. (...) Czarna lista, która dziś proponujemy, jest kolejnym namacalnym dowodem naszej woli zdecydowanego działania. To jest globalny problem i musimy zbudować międzynarodową koalicję przeciwko wykorzystywaniu ludzi jako narzędzi wykorzystywanych politycznie".