"Osobiście, od powieści wolę jej opowiadania - uprawia ona taki gatunek literacki, w którym książka składa się z opowiadań, które łączą się w pewien sposób: np. w kilku opowiadaniach pojawia się ta sama postać. W rezultacie powstaje wielowymiarowa wizja. Jej ostatnia książka "Drogie życie" jest absolutnie zjawiskowa i uważam, że to właśnie za nią otrzymała tę nagrodę. Jest to cykl opowiadań, po części autobiograficznych, i jest to niebywała, piękna proza, porównywalna z Jamesem Joyce'em i Virginią Woolf - dodała Graff. - Są to niezwykle poruszające opowieści o losach ludzkich: o rozwodach, zdradach, zagubieniu, samotności. Jest niesamowite opowiadanie o dziewczynce, która ginie, topi się w niezwykłych okolicznościach. Munro stawia pytania o dzieciństwo, odpowiedzialność rodziny, dziecięcą wyobraźnię. Czytanie Munro jest intymnym doświadczeniem; znam wiele osób, które ją czytają i lubią, jednocześnie nie potrafiąc o tej prozie rozmawiać, ponieważ przeżywają ją bardzo osobiście. - To jest literatura apolityczna - trzyma się z boku od wielkich narracji politycznych. Wydarzenie historyczne jak wojna czy ruch praw obywatelskich są daleko w tle. Ją interesuje życie innych ludzi. Gdy usłyszałam, że nagrodę dostała Kanadyjka, pomyślałam też o Margaret Atwood; uważam jednak, że Munro jest lepsza literacko. To po prostu wielka proza. Wreszcie jest to nagroda dla wielkiego pisarstwa i wrażliwości artystycznej, pozbawiona politycznych, poprawnościowych względów - podsumowała.