Amerykański Bank Centralny Federal Reserve jest zaniepokojony skutkami, jakie konflikt między Rosją a Ukrainą może mieć dla globalnej gospodarki. "Eskalacja" napięcia w tym regionie może mieć negatywny wpływ na wzrost gospodarczy na całym świecie, zapisano w protokole po ostatnim posiedzeniu. Gospodarka Stanów Zjednoczonych nie jest jednak bezpośrednio zagrożona. Wprawdzie Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) przewiduje na ten rok solidne wskaźniki wzrostu dla koniunktury globalnej, ostrzega jednak przed "nowymi geopolitycznymi ryzykami“ w wyniku konfliktu na linii Kijów-Moskwa. Skutki dla sąsiadów Załamanie się koniunktury w Rosji na skutek kryzysu ukraińskiego miałoby wpływ przede wszystkim na kraje, które z Rosją prowadzą zacieśnione kontakty handlowe. W raporcie sporządzonym dla niemieckiego rządu przez czołowe instytuty gospodarcze wymienia się przede wszystkim sąsiadów Rosji: Finlandię, Polskę i Czechy. Dokument głosi także, ze niemiecka gospodarka odczułaby recesję w Rosji mocniej niż inne rozwinięte gospodarki, takie jak USA, Francja, Włochy czy Hiszpania. Jednak nawet dla Niemiec skutki te byłyby umiarkowane, ocenił w rozmowie z Deutsche Welle ekonomista Axel Lindner z Instytutu Badań Gospodarczych (IWH) w Halle. Zgodnie z modelami sporządzonymi na potrzeby raportu załamanie się rosyjskiej gospodarki o 4 proc. naraziłoby niemiecki PKB na spadek rzędu 0,1-0,3 proc. Otarcie się o recesję Na razie eksperci nie zakładają, że w Rosji dojdzie do recesji. Korygują jedynie prognozę wzrostu. - Początkowo zakładaliśmy, że wskaźnik wzrostu powędruje w tym roku o około 2 proc. w górę - powiedział Lindner. - Poprawiliśmy jednak naszą prognozę na 0,5 proc, a więc niemal stagnacja - wyjaśnił. Fakt, że gospodarcze prognozy dla Rosji uległy pogorszeniu, można już wyczytać z rozwoju na rynkach finansowych. - Rubel osłabł, a kursy akcji w Rosji załamały się - dodał Lindner. A zatem gospodarka Rosji już pod koniec ubiegłego roku, czyli przed eskalacją kryzysu ukraińskiego, nie była w dobrej kondycji. Teraz kryzys jeszcze bardziej ją obciążył. Znaczący odpływ kapitału Lindner tłumaczy, że w pierwszym kwartale tego roku doszło do znaczącego odpływu kapitału z Rosji, również ze względu na nałożone sankcje. - Ale również ze względu na to, że inwestorzy mniej ufają rosyjskiej gospodarce i jej rozwojowi w przyszłości - mówi ekonomista. W raporcie postrzega się przed spiralą sankcji między Zachodem a Rosją. W najgorszym wypadku może to doprowadzić do częściowej lub całkowitej przerwy w dostawach rosyjskiego gazu i ropy naftowej do krajów Unii Europejskiej. Wprawdzie UE mogłaby tymczasowo zrezygnować z rosyjskiego gazu, bo dysponuje znacznymi zapasami, ale na dłuższą metę należy spodziewać się "wąskich gardeł". Zastąpienie gazu z Rosji importem z Norwegii, Algierii czy Kataru lub wykorzystanie alternatywnych źródeł energii potrwa wiele lat, oznaczać będzie cały szereg inwestycji i wymagać odpowiedniej infrastruktury. Obustronna zależność Trudne do powetowania straty gospodarcze odnotowałaby także Rosja. Dochody ze sprzedaży gazu i ropy naftowej do Europy to blisko połowa wpływów do budżetu państwa. Również Rosja nie dysponuje odpowiednią infrastrukturą (np. gazociągami), która pozwalałaby na dostawy gazu do innych regionów, np. krajów azjatyckich. "Dlatego jest prawdopodobne, że sankcje, nawet w przypadku dalszej eskalacji, nie będą dotyczyć dostaw energii" - podsumowują ekonomiści. Klaus Ulrich DW / Katarzyna Domagała red. odp.: Iwona D. Metzner, Redakcja Polska Deutsche Welle