Mojzesowicz poinformował we wtorek, że zrezygnował z członkostwa w PiS oraz w klubie parlamentarnym tej partii w odpowiedzi na zmianę przez władze partii, wbrew wcześniejszym ustaleniom, lidera listy kandydatów do PE w okręgu kujawsko-pomorskim ("jedynką" został Ryszard Czarnecki z Wrocławia zamiast bydgoskiego działacza Kosmy Złotowskiego). Gosiewski zastrzegł dziś w rozmowie z dziennikarzami, że nie otrzymał jeszcze oficjalnego dokumentu, w którym Mojzesowicz informowałby go o swojej decyzji. - Nie mam jeszcze informacji, że pan poseł Mojzesowicz wystąpił. Jeszcze żadnego tego typu dokumentu nie otrzymałem, ale myślę, że decyzja pana Mojzesowicza może mieć charakter czysto czasowy - powiedział. - Jeżeli przyśle do mnie jako szefa klubu parlamentarnego PiS tego typu pismo, to na pewno będę chciał z nim porozmawiać - zaznaczył. -Trzeba wyjaśnić sprawę z panem Mojzesowiczem - dodał Gosiewski. W ocenie szefa klubu PiS decyzja Mojzesowicza o wystąpieniu z partii i klubu nie jest ostateczna. - Jak znam pana posła Mojzesowicza, to jest to człowiek zainteresowany rozwiązaniem problemów polskiej wsi, a droga do ich rozwiązania wiedzie właśnie przez program Prawa i Sprawiedliwości, więc nawet jeżeli jest taka jego decyzja, to nie traktuję jej jako trwałej - stwierdził Gosiewski. Z kolei europoseł Ryszard Czarnecki, który zajął pierwsze miejsce na kujawsko-pomorskiej liście PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego, powiedział, że ma nadzieję na współpracę polityczną z Mojzesowiczem. Jak zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, szanuje decyzję byłego już polityka PiS i dalej go będzie lubił. - Myślę, że polityce jest w gruncie rzeczy trochę jak w sporcie, w grach zespołowych, gdy z drużyny np. piłkarskiej odchodzi jakaś gwiazda, jakiś znany zawodnik, to często ta drużyna bardzo się mobilizuje, gra jeszcze lepiej i wygrywa - podkreślił. Jego zdaniem drużyna PiS w kujawsko-pomorskiem wygra "europejski mecz" i zdobędzie mandat do PE. Przypomniał, że w poprzednich wyborach przed pięcioma laty nie udało się tego dokonać.