"Sojusznik (...) powinien uzgadniać swoje działania z innymi sojusznikami" - dodał francuski prezydent podczas konferencji prasowej w stolicy Czadu, Ndżamenie, gdzie tego dnia przebywał z wizytą. "Być sojusznikiem to walczyć ramię w ramię" i tak właśnie - podkreślił Macron - postępuje Francja, wspierając Czad w walce przeciw ugrupowaniom dżihadystycznym w regionie sahelo-saharyjskim. Z uznaniem wypowiedział się również o szefie Pentagonu Jamesie Mattisie. "Chciałbym tu złożyć hołd generałowi Mattisowi" - powiedział Macron, dodając, że był on "partnerem, na którym można było polegać". Zmiany w Pentagonie Mattis podał się do dymisji w czwartek, dzień po ogłoszeniu przez Trumpa decyzji o wycofaniu sił USA z Syrii. W swoim liście rezygnacyjnym szef Pentagonu napisał, że "źródłem potęgi USA są ich więzi z sojusznikami, którzy powinni być traktowani z szacunkiem", oraz ostrzegł, że USA powinny być świadome zagrożeń, m.in. ze strony Państwa Islamskiego (IS). Jak pisze agencja AFP, tym samym w sposób jednoznaczny pokazał, że nie zgadza się z decyzją Trumpa. Trump wskazał dziś nowego szefa Pentagonu. Decyzja bez konsultacji W środę prezydent USA, bez konsultacji z Kongresem, sojusznikami USA i najbliższymi doradcami w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego, ogłosił natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. wojskowych i amerykańskiego personelu z północno-wschodniej Syrii. Amerykański prezydent argumentował, że IS w Syrii zostało już pokonane. Zaniepokojenia tą decyzją nie kryli sojusznicy USA w walce z IS - Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Z kolei lider syryjskiej opozycji, przebywający na wygnaniu Nasr al-Hariri, zaapelował do Amerykanów, by skoordynowali wycofanie wojsk z Syrii z Turcją i wspieranymi przez nią rebelitantami. W przeciwnym razie, jego zdaniem, północny wschód kraju może zostać opanowany przez syryjskie siły rządowe lub islamskich fanatyków. "Nieskoordynowane wycofanie się Amerykanów może zostawić pustkę, którą wypełnią Państwo Islamskie, siły syryjskiego reżimu lub irańskie milicje" - napisał Nasr al-Hariri na Twitterze. Jak podkreślił, z tego powodu on i jego zwolennicy popierają wariant stopniowego wycofywania się Stanów Zjednoczonych z Syrii, skoordynowanego z działaniami Turcji i wspieranej przez nią Narodowej Armii Syrii. "To pozwoli uniknąć tych niebezpiecznych scenariuszy" - dodał Nasr al-Hariri. Jego zdaniem, zarówno reżim Baszara al-Asada, jak i Iran będą chcieli wykorzystać wycofywanie się Amerykanów do uzyskania jak największych korzyści dla siebie, zwłaszcza że Stany Zjednoczone, według informacji przekazanych rebeliantom, zamierzają opuścić Syrię w ekspresowym tempie. Turcja wysyła posiłki Tymczasem, jak podała turecka agencja Demirorem, Turcja wysłała dodatkowe posiłki na granicę z Syrią. Część żołnierzy wkroczyła do Syrii. Turecki konwój, według informacji agencji, skierował się w stronę miasta Manbidż, które ma strategiczne znaczenie, jeśli chodzi o kontrolę nad terenami przygranicznymi. 15 grudnia Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że syryjscy bojownicy pod wodzą Kurdów, wspierani przez USA, zdobyli Hadżin w prowincji Dair az-Zaur we wschodniej Syrii - ostatnie miasto w tym kraju kontrolowane przez dżihadystów z IS. Samozwańczy kalifat IS w Iraku i Syrii rozpadł się pod naporem sił rządowych i międzynarodowych, ale bojownicy tej radykalnej organizacji nadal działają w pustynnych regionach przygranicznych i dokonują ataków.