Obie strony oskarżają się wzajemnie o zerwanie zawieszenia broni, prowokacje oraz szerzenie propagandy. Azerskie ministerstwo spraw zagranicznych zarzuca Erywaniowi "eskalację konfliktu" i wzywa do wycofania sił zbrojnych Armenii z Górskiego Karabachu. Z kolei armeńskie ministerstwo obrony oskarża Baku o pogwałcenie zawieszenia broni "ponad 300 razy" i używanie broni przeciwpancernej oraz moździerzy. Prezydent nieuznawanego Górskiego Karabachu Bako Sahakian określił zerwanie rozejmu przez Azerbejdżan jako "terroryzm" i "rażące naruszenie prawa międzynarodowego". Podkreślił, że takie zachowanie "nie może pozostać bezkarne". Konflikt zbrojny o Górski Karabach - ormiańską enklawę na terytorium Azerbejdżanu - wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Pochłonęła ona 30 tys. ofiar śmiertelnych. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa, choć ogłosiła secesję, formalnie pozostaje częścią Azerbejdżanu. W kwietniu 2016 roku nastąpiła kolejna odsłona konfliktu o ten rejon. Doszło do walk, które toczyły się wzdłuż zaminowanego pasa ziemi oddzielającego od 1994 roku siły wspierane przez Armenię od oddziałów azerbejdżańskich. Zginęło co najmniej 110 osób - cywilów i wojskowych. Cztery dni później ogłoszono rozejm wynegocjowany przy udziale dyplomacji rosyjskiej. Azerbejdżan, którego wydatki wojskowe przewyższają cały budżet Armenii, regularnie grozi, że siłą zajmie Górski Karabach. Jednak Moskwa, która jest sojuszniczką Armenii, ostrzega, że takie próby zostaną powstrzymane przez Rosję.