W tym czasie (w latach 1989-1990) istniał przecież jeszcze Układ Warszawski - przypomniał Gorbaczow. Problem (przyjęcia krajów takich jak Polska do NATO) wówczas nie istniał - zaznaczył były prezydent ZSRR w wypowiedzi dla wieczornego serwisu informacyjnego "Heute-journal". Gorbaczow nazwał "mitem, w którego powstaniu udział miały media", pogląd, że został oszukany przez Zachód w sprawie rozszerzenia NATO. Jak podkreślił, ustalone w trakcie negocjacji ograniczenia dotyczyły wyłącznie terytorium byłego NRD. Jak zaznaczył, chodziło o zakaz stacjonowania broni atomowej i wojsk NATO, a także o zredukowanie liczebności Bundeswehry. - W tej sprawie (obietnice) zostały spełnione - powiedział polityk. Gorbaczow przypomniał, że on sam był zwolennikiem neutralności zjednoczonych Niemiec, jednak Moskwa wyraziła w końcu zgodę na przystąpienie całego kraju do Sojuszu. Było jasne, że jeśli Niemcy odzyskają pełną suwerenność, to będą mogły same decydować o wyborze sojuszu wojskowego - dodał. Część niemieckich polityków oraz mediów reprezentuje pogląd, iż podczas negocjacji z ZSRR o zjednoczeniu Niemiec Zachód obiecał Gorbaczowowi, że NATO nie przesunie się "ani o centymetr" na Wschód. Zwolennicy tej tezy usprawiedliwiają agresywną postawę prezydenta Władimira Putina wobec Ukrainy właśnie tym, że może on czuć się oszukany przez NATO. Gorbaczow przebywa od piątku w Berlinie z okazji 25. rocznicy upadku muru berlińskiego. W wystąpieniu podczas konferencji zorganizowanej przez fundację Cinema for Peace przed południem w sobotę zarzucił Zachodowi, a szczególnie USA, triumfalizm i dążenie do dominacji. Ostrzegł, że świat znalazł się "na progu nowej zimnej wojny". Jego zdaniem Putin pragnie złagodzić napięcia i odbudować partnerstwo. Opowiedział się za zniesieniem sankcji wobec Rosji. Gorbaczow objął w 1985 r. stanowisko sekretarza generalnego KC KPZR. Prowadzona przez niego polityka pieriestrojki i głasnosti była jednym z decydujących czynników, które doprowadziły do zakończenia zimnej wojny, upadku muru berlińskiego i w konsekwencji do zjednoczenia Niemiec w 1990 r. "Gorbi", jak nazywają go Niemcy, cieszy się między Renem a Odrą ogromną popularnością.