Podkreślił, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest utrzymywanie się podziału kontynentu. - 20 lat temu, kiedy położono koniec konfrontacji Wschód-Zachód, powstały unikalne warunki dla stworzenia Europy bez linii podziałów. Europejscy politycy jednak nie skorzystali z nich w pełni - powiedział Gorbaczow na konferencji "Europa patrzy na Wschód". - Powinniśmy dążyć do wielkiej Europy, jednoczącej kraje, które od stuleci uczestniczyły w procesach europejskich - zaznaczył. Do wyłączonych obecnie obszarów zaliczył Rosję, Bałkany i Turcję. - Te kraje nie są sąsiadami, a nieodłączną częścią Europy - powiedział. Sferami współpracy według Gorbaczowa powinny być bezpieczeństwo, ekologia, walka z korupcją. Pojedyncze wysiłki w tych dziedzinach należy zjednoczyć w skali kontynentu - podkreślił. W dwudniowej konferencji biorą również udział byli prezydenci Rumunii i Bułgarii, Ion Iliescu i Petyr Stojanow, oraz były turecki premier Mesut Yilmaz, jak też analitycy polityczni i dziennikarze. Wśród omawianych tematów są m.in.: "Bałkanizacja lub europeizacja Bałkanów", "EuroRosja - marzenie, chimera czy projekt polityczny" i "Europejska przyszłość Turcji". Podejście UE do Turcji powoduje obecnie ochłodzenie jej europejskiego entuzjazmu - stwierdził Mesut Yilmaz. Jednak według niego, rozwój sytuacji wcześniej czy później sprawi, że Europa będzie potrzebować Turcji. Zdaniem tureckiego polityka, ruchy nacjonalistyczne, wzmagające się w niektórych krajach unijnych, w tym w Bułgarii, są zjawiskiem przejściowym, a ich baza społeczna nie jest zbyt szeroka. Według redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika, skrajna populistyczna prawica jest być może największym zagrożeniem dla Unii Europejskiej.