Zarówno Putrę, jak i Tuska zatrzymały białoruskie służby graniczne na przejściu w Kuźnicy. Putra powiedział, że odmówiono mu wjazdu bez uzasadnienia. - Zostałem cofnięty z granicy po około pięćdziesięciu minutach oczekiwania - dodał. Granicę przekraczał z konsulem Polski w Grodnie Andrzejem Krętowskim i zastępcą szefa kancelarii Senatu Romualdem Łanczkowskim. Służby białoruskie dały zgodę na wjazd Łanczkowskiego, Putrze odmawiając wjazdu. Delegacja wróciła do kraju. - Mamy do czynienia z metodami, które mają miejsce w krajach, gdzie nie ma demokracji - powiedział Putra. Przypomniał, że w styczniu również nie udało mu się wjechać na Białoruś. Grupa posłów PO spędziła po białoruskiej stronie przejścia ok. godziny. Tuskowi i Robertowi Tyszkiewiczowi odmówiono wjazdu, pozwolenie otrzymał Paweł Graś. Tusk powiedział dziennikarzom, że jako przyczynę odmowy podano "zagrożenie dla ładu konstytucyjnego Białorusi". - Alergia władz białoruskich na Polaków, którzy chcą przy takich okazjach odwiedzić Grodno jest bardzo, bardzo duża - powiedział Tusk. - Jeśli chodzi o politykę, jest to granica z innym światem (...) Prawdopodobnie musi jeszcze trochę czasu upłynąć zanim władze białoruskie zrozumieją, że we wspólnym interesie Polski i Białorusi jest, aby nasze relacje zbudowane były na jakichś zdrowych regułach. Doradcę premiera do spraw Polonii i Polaków za Granicą Michała Dworczyka w drodze do Grodna zatrzymali pod pretekstem kontroli drogowej cywilni pracownicy KGB. Dworczyk został zmuszony do opuszczenia Białorusi; jest już w kraju. - To skandal, bo miałem wszystkie niezbędne dokumenty upoważniające mnie do pobytu na terenie Białorusi - powiedział. Zmuszenie go do wyjazdu z Białorusi uważa "za bezprawne". Konsulat generalny RP w Grodnie uzyskał informację z MSZ Białorusi, że Dworczyk powinien opuścić ten kraj. - Po odmowie, po kilku minutach otrzymałem kolejny telefon z informacją, że jeśli w ciągu pół godziny nie będę na granicy, to będę zatrzymany, a potem deportowany - powiedział Dworczyk. Jak przyznał, pewnym problemem dla osób, które zatrzymały samochód był fakt, że miał paszport dyplomatyczny. - Z zachowania tych ludzi z KGB wynikało, że mieli plany zatrzymania mnie od razu - powiedział. By nie zaogniać sytuacji, zdecydował się wrócić do kraju. Wcześniej jednak pojechał jeszcze na cmentarze w Grodnie i Sopoćkinie, gdzie pochowani są polscy żołnierze, żeby złożyć tam kwiaty. Udało mu się także spotkać się z zarządem ZPB. Jego zdaniem, to, że dostał się bez większych przeszkód na Białoruś, wynika z tego, że jechał od strony Rosji, bo między tymi krajami nie ma granicy. Rzecznik MSZ Robert Szaniawski powiedział, że ambasador Białorusi Paweł Łatuszka został wezwany do MSZ. - Trudno jest zaakceptować stronie polskiej sytuację, kiedy obywatele naszego kraju bez żadnego powodu nie są wpuszczani na terytoria innych państw - powiedział rzecznik. Jest to nie do przyjęcia, jeżeli takie postępowanie dotyczy przedstawicieli polskich władz, w tym posłów i senatorów - dodał. Po południu ambasada Białorusi w Polsce poinformowała w komunikacie, że m.in. Putra został poinformowany wcześniej o braku zgody na wjazd na teren Białorusi. Strona białoruska określa próby wjazdu na Białoruś niektórych polityków jako "politycznie motywowane" i skierowane na "sensację" medialną. "Strona białoruska, wracając do wydarzeń z 2005 roku, nie dopuszcza możliwości wykorzystania tematyki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi w kampanii wyborczej w Polsce" - czytamy w komunikacie. Niewpuszczenie wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry (PiS) i lidera PO Donalda Tuska na środowe obchody Święta Wojska Polskiego w Grodnie, to wyraz braku dobrej woli i braku chęci porozumienia ze strony białoruskich władz - uważa prezes ZPB Andżelika Borys. Jej zdaniem, "wynikałoby z tego, że władze Białorusi nie chcą normalizować relacji z Polską".