Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan wezwał Radę Bezpieczeństwa ONZ do podjęcia działań na rzecz natychmiastowego przerwania walk miedzy Izraelem i libańskim Hezbollahem. Annan wystąpił też o potępienie izraelskiego ataku lotniczego na libańską miejscowość Kana, w którym zginęło ponad 60 osób, w tym 37 dzieci. ONZ potępiła izraelski atak i domaga się śledztwa w tej sprawie. - Jestem głęboko zaniepokojony, że moje wcześniejsze apele o natychmiastowe wstrzymanie przemocy nie zostały usłyszane - powiedział Annan na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, zwołanym w Nowym Jorku na żądanie Francji. Izrael zapowiedział, że w sprawie nalotu przeprowadzone będzie specjalne dochodzenie. - Izrael bierze za to pełną odpowiedzialność i zamierza rozpocząć śledztwo, aby dowiedzieć się, jak do tego doszło - powiedziała rzeczniczka izraelskiego rządu. Reakcja ONZ nie powstrzymała jednak kilkuset uzbrojonych Palestyńczyków, którzy w odwecie za izraelski atak ostrzelali i obrzucili kamieniami przedstawicielstwo ONZ w Gazie. Tymczasem premier Libanu zażądał bezwarunkowego zawieszenia broni, po tym jak izraelskie wojska zbombardowały Kanę. Atak na Kanę, według Siniory, był powtórzeniem izraelskiego ataku na to miasto sprzed 10 lat, kiedy zginęło 100 osób.To właśnie Fuad Siniora zwrócił się do Annana domagając się pilnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ po izraelskim nalocie. Świadkowie zdarzenia podkreślali, że w piwnicy trafionego rakietą budynku ukrywało się 63 cywilów. Dom po uderzeniu zawalił się. Z kolei szef unijnej dyplomacji Javier Solana potępił izraelski atak, mówiąc, że nic nie może go usprawiedliwić. Komisarz UE Benita Ferrero-Waldner wezwała do natychmiastowego rozejmu. Do bezwzględnej krytyki Izraela przyłączył się także prezydent Syrii Baszar Asad. - Masakra dokonana przez Izrael w Kanie tego ranka ukazuje barbarzyństwo tego agresywnego państwa. Jest to akt terroryzmu państwowego dokonanego na oczach świata - cytuje prezydenta Asada syryjska państwowa agencja informacyjna SANA. Stany Zjednoczone, zachowując swoje poparcie dla państwa żydowskiego, wezwały Izrael do zachowania umiaru. - Stany Zjednoczone stale domagają się od Izraela wykazania się umiarkowaniem - powiedział rzecznik Białego Domu Blaine Rethmeier. Dodał, że stanowisko Waszyngtonu nie uległo zmianie i że Izrael "ma prawo się bronić". Gniew i rozpacz Przebywający w Kanie dziennikarze poinformowali, że wśród ruin ludzie krzyczą z rozpaczy i gniewu. Ratownicy wciąż pośród gruzów poszukują żywych. Niektórzy przekopują ruiny gołymi rękami. Libańskie media donosiły, że izraelskie lotnictwo zniszczyło w Kanie i pobliskiej wsi Ajtit kilka domów. Ostrzał i bombardowania z powietrza, ziemi i morza trwał około dwóch godzin. Zniszczenia rozciągają się na znacznym obszarze. Według rzecznika armii izraelskiej, odpowiedzialność za ofiary wśród cywilów w Kanie ponosi tylko i wyłącznie Hezbollah, gdyż właśnie z tej miejscowości ostrzeliwał rakietami terytorium Izraela. Izraelskie wojsko twierdzi, że za pomocą zrzucanych z samolotów ulotek ostrzegło mieszkańców Kany przed atakami i zaleciło im ewakuację. Tylko natychmiastowy rozejm Premier Libanu zażądał od Izraela natychmiastowego i bezwarunkowego zawieszenia broni, po tym jak izraelskie lotnictwo zbombardowało budynek w Kanie. Szef rządu w Bejrucie podkreślił, że do chwili wstrzymania ognia nie będzie prowadził żadnych negocjacji z Izraelem, a kraj ten określił mianem "zbrodniarzy wojennych". - W ten smutny poranek nie ma miejsca na inne dyskusje, niż natychmiastowe i bezwarunkowe zawieszenie broni, a także międzynarodowe śledztwo w sprawie izraelskich masakr w Libanie - powiedział premier Siniora podczas konferencji prasowej w Bejrucie. Jednocześnie przedstawiciele libańskich władz powiedzieli, że odwołano niedzielną wizytę sekretarz stanu USA Condoleezzy Rice w Bejrucie. Według nich, spotkanie nie będzie możliwe do chwili ogłoszenia rozejmu. Rice oświadczyła dziś, że nadszedł czas na rozejm w wojnie Izraela z Hezbollahem. Hezbollah szykuje odwet Hezbollah zapowiedział także odwet za izraelskie bombardowanie Kany. "Ta straszliwa masakra nie obejdzie się bez odpowiedzi" - brzmiało oświadczenie hezbollahów cytowane przez agencję Reutera. Do gróźb wobec Izraela dołączyła radykalna palestyńska organizacja Islamski Dżihad , która zapowiedziała, że w najbliższych dniach dokona samobójczych ataków przeciwko państwu żydowskiemu. Także polityczny przywódca palestyńskiego Hamasu Chaled Maszal wezwał do zwiększenia oporu wobec Izraela. Tłum Libańczyków wdarł się w dziś do siedziby przedstawicielstwa ONZ w Bejrucie, po tym jak w wyniku porannego izraelskiego ataku na Kanę, na południu Libanu, zginęło ponad 50 cywilów. Według świadków, kilkuset rozwścieczonych ludzi, zanim weszło do środka znajdującego się w centrum miasta budynku, ciskało w jego stronę kamieniami i wybijało szyby. Następnie zaczęli demolować wnętrze. Spalili też wiszące na zewnątrz oenzetowskie flagi. Poranne starcia Ostre starcia hezbollahów z Izraelem wybuchły dziś rano również na libańsko-izraelskim pograniczu w okolicach kibucu Metula. Według telewizji Hezbollahu Al-Manar, zginęło dwóch izraelskich żołnierzy. Izraelskie lotnictwo zbombardowało też przed świtem dom należący do przywódcy Ludowych Komitetów Oporu w miejscowości Beit Hanun, w północnej części Strefy Gazy. Dwie osoby zostały ranne. Lotnictwo Izraela zniszczyło także dom należący do członka Hamasu w mieście Gaza. Nie było ofiar. W obu przypadkach armia izraelska uprzedziła o ataku osoby mieszkające w zniszczonych domach. Liczba ofiar śmiertelnych w trwającym od prawie trzech tygodni konflikcie między Izraelem a Hezbollahem sięgnęła po stronie libańskiej co najmniej 534 ludzi, głównie cywilów. W Izraelu zginęło 51 osób.