W Holandii dyskusja o ratyfikacji traktatu rozpoczęła się już kilka dni temu w mediach, gorąco jest także w tamtejszym parlamencie. Niechętni wobec Polski są liberałowie wchodzący w skład koalicji rządzącej. Jednak - paradoksalnie - holenderski rząd jest rozszerzeniu przychylny. Liberałom chodzi przede wszystkim o przyciągnięcie elektoratu niechętnego imigrantom; elektoratu Pima Fortyna, zastrzelonego przed rokiem prawicowego polityka. To dziwne. Z jednej strony - wyczuwa się antypolskie nastroje; mówi się o Polakach jako złodziejach samochodów. Czy chcemy mieć takich w Unii - pytają liberałowie, bo wiedzą, że mogą na tych nastrojach grać w celach wyborczych. A z drugiej - potrzeba nam polskich pracowników - ocenia polityczne rozłożenie akcentów w sprawie akcesji komentator holenderskiej agencji prasowej ANP. Atmosfera w Hadze jest więc napięta. Ostatecznie jednak traktat zostanie ratyfikowany, jednak prawdopodobnie liberałowie wywalczą zaostrzenie warunków importu naszego mleka i mięsa, co przyniesie im chwilowy wzrost popularności. Debata nad ratyfikacją traktatu akcesyjnego odbyła się dziś także we Francji, choć tylko na szczeblu komisji spraw zagranicznych. Tam jednak wbrew obawom nie było "wieszania na Polsce psów"; było mowy na temat polsko-francuskich rozbieżności w sprawie Iraku czy konstytucji UE. Projekt ratyfikacji został przyjęty jednogłośnie przez wszystkich członków komisji; przez wszystkie grupy parlamentarne, łącznie ze sprzeciwiającymi się do tej pory komunistami. Głosowanie w sprawie traktatu ma się odbyć za tydzień.