O planach wysłania Deszczycy do Polski mówił w ub. tygodniu wiceszef administracji Poroszenki, Wałerij Czały. Oświadczył on wówczas, że dyplomata otrzymał już tzw. agreement, czyli wstępną zgodę władz w Warszawie na objęcie stanowiska ambasadora. 49-letni Deszczyca zaczął pełnić obowiązki szefa MSZ Ukrainy w lutym, kiedy to obalony został prezydent Wiktor Janukowycz, i pozostawał szefem dyplomacji do czerwca. Znany jest jako wytrawny dyplomata; wcześniej był ambasadorem Ukrainy w Finlandii i pracował w ambasadzie Ukrainy w Polsce. Deszczyca otwierał listę ukraińskich dyplomatów, którzy na początku lutego br. opowiedzieli się za integracją z UE i wystąpili przeciwko stosowaniu przemocy wobec demonstrantów podczas protestów przeciwko ekipie Janukowycza. Z ramienia Ukrainy był też specjalnym wysłannikiem OBWE do spraw rozwiązywania konfliktów międzynarodowych. W czerwcu, w ostatnich dniach swego urzędowania na stanowisku szefa MSZ, Deszczyca zasłynął zachowaniem, które uczyniło z niego jednego z głównych wrogów Rosji: publicznie zaśpiewał ułożoną przez kibiców piłkarskich niecenzuralną piosenkę o prezydencie Władimirze Putinie. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył po tym, że nie ma już o czym rozmawiać z Deszczycą. Do zdarzenia z udziałem ówczesnego szefa ukraińskiej dyplomacji doszło podczas protestu przed ambasadą rosyjską w Kijowie, gdzie demonstrowano przeciwko wspieraniu przez Moskwę separatystów na wschodzie Ukrainy. Ludzie usunęli wówczas z budynku rosyjską flagę, zablokowali wejście do ambasady, rzucali w jej kierunku świece dymne i jajka. Przewracali też zaparkowane w pobliżu samochody dyplomatyczne. Demonstrację zorganizowano w reakcji na zestrzelenie przez prorosyjskich separatystów ukraińskiego samolotu transportowego Ił-76 i śmierć 49 żołnierzy. Chcąc uspokoić protestujących, Deszczyca powiedział wówczas: "Nie jestem przeciwko temu, byście tu protestowali. Jestem gotów stać tutaj z wami i mówić: Rosjo, zabieraj się z Ukrainy!". Kiedy jedna z demonstrantek zwróciła się do ministra z pytaniem "kim jest Putin?", Deszczyca odpowiedział słowami przyśpiewki o prezydencie Rosji: "Putin to ch...", co podchwycił zgromadzony wokół niego tłum. Podkreślało się wówczas, że choć zachowanie Deszczycy było mało dyplomatyczne, to pozwoliło rozładować atmosferę przed rosyjską ambasadą i uchroniło ją przed zniszczeniem. Po tym incydencie Deszczyca został usunięty z MSZ, jednak prezydent Poroszenko, dziękując mu za pracę na tym stanowisku, oświadczył, że będzie on mógł wybrać placówkę, w której chciałby pracować. "Oddzielnie chciałbym podziękować Andrijowi Deszczycy. Zaproponowałem mu, by stanął na czele jednej z naszych ambasad, a on tę ofertę przyjął" - powiedział wtedy Poroszenko. Wraz z dekretem o nominacji Deszczycy administracja prezydencka opublikowała dokumenty, zgodnie z którymi nowym ambasadorem we Francji zostanie b. ambasador Ukrainy w USA, Ołeh Szamszur, a nowym ambasadorem w Arabii Saudyjskiej Wadym Wachruszew. Z Kijowa Jarosław Junko