Szczegóły dotyczące daty, miejsca i formatu debaty są w trakcie ustalania. Według źródeł w Parlamencie Europejskim odbędzie się ona najpewniej między 2 a 20 maja, czyli na krótko przed eurowyborami, które odbędą się w 28 państwach UE między 22 a 25 maja. EBU ma nieodpłatnie udostępnić prawa do transmisji tego wydarzenia wszystkim nadawcom. Europejska debata wyborcza stała się możliwa, bo po raz pierwszy europejskie rodziny polityczne zdecydowały się na wystawienie czołowych kandydatów, którzy mają być twarzą kampanii wyborczej w całej UE. Będą oni także pretendentami do funkcji szefa przyszłej Komisji Europejskiej, który zostanie nominowany przez państwa UE i wybrany przez Parlament Europejski w lipcu tego roku. Zgodnie z unijnym Traktatem Lizbońskim rządy muszą wziąć pod uwagę wynik wyborów do PE, nominując nowego szefa KE. Większość rodzin politycznych w UE wskazała już swoich czołowych kandydatów. Partię Europejskich Socjalistów (PES) ma reprezentować obecny szef europarlamentu Niemiec Martin Schulz (oficjalnie zostanie nominowany na kongresie PES w Rzymie 1 marca). Liberałów do wyborów poprowadzi Belg Guy Verhofstadt, Partię Europejskiej Lewicy - Grek Aleksis Cipras (lider Koalicji Radykalnej Lewicy SYRIZA), a Europejskich Zielonych - Francuz Jose Bove i Niemka Ska Keller. Chadecka Europejska Partia Ludowa ma wybrać swego kandydata na kongresie w Dublinie 7 marca. Wydaje się, że coraz większe szanse ma były premier Luksemburga i były szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, który sam wyraził gotowość kandydowania na szefa Komisji Europejskiej z ramienia europejskich chadeków. Przyszłego szefa KE przywódcy państw UE mogą wskazać już dwa dni po wyborach. Na 27 maja szef rady Europejskiej Herman Van Rompuy zapowiedział nieformalny szczyt UE w Brukseli, poświęcony omówieniu wyników eurowyborów. Według źródeł w PE wstępne analizy sondaży wyborczych dla wszystkich państw UE wskazują, że skład przyszłego europarlamentu dość mocno się zmieni w porównaniu z obecną kadencją. Dwie największe grupy polityczne, czyli chadecy i socjaldemokraci, którzy obecnie mają w sumie około 60 proc. miejsc w PE, stracą razem blisko 5 punktów procentowych. Swój stan posiadania uszczuplą też zapewne liberałowie, Zieloni, a także Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (do których należy PiS, a trzon frakcji stanowią brytyjscy torysi). Sondaże wskazują, że w nowym PE zwiększyć się może reprezentacja radykalnej lewicy (obecnie frakcja Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordyckiej Zielonej Lewicy, która ma 35 europosłów z 13 krajów UE). Na razie nie potwierdzają się opinie, że europarlament opanuje skrajna prawica. Ugrupowania skrajnie prawicowe rosną w siłę w niektórych państwach członkowskich, jak np. Francja, gdzie na sukces liczy Front Narodowy z Marine Le Pen na czele, ale w skali całej Unii tendencja ta nie jest tak silna - wynika ze wstępnych analiz sondaży przedstawionych przez źródła w europarlamencie. Skrajna prawica może zyskać zatem około 5 proc. w nowym PE. Jednak szeroko rozumiani eurosceptycy, do których można zaliczyć zarówno partie radykalnie prawicowe, jak i narodowców oraz niektóre ugrupowania konserwatywne, mogą zdobyć w sumie około 20 proc. mandatów.