Według genewskiego dziennika "Le Temps", zwolennicy zakazu proponowanego przez szwajcarską prawicę byli motywowani "strachem, wymysłami i niewiedzą". Dziennik obawia się także, że ucierpi wizerunek Szwajcarii na świecie. Gazeta "La Liberte" z Fryburga pisze, że na wyniku głosowania zaważyły "obawy związane z islamizacją kraju i mieszaniem się społeczeństw, które zachodzi zbyt szybko". "W sytuacji, gdy trzeba zająć się tyloma innymi wyzwaniami, od kryzysu gospodarczego po konflikt z Libią przez likwidację tajemnicy bankowej, miejmy nadzieję, że cena nie będzie zbyt wygórowana" - komentuje dziennik. "Odwet, bojkot, represja... Ten afront wobec islamu może drogo kosztować. Niektórzy głosujący, wymęczeni kryzysem, wrzucili do urn głosy raczej protestu i nieufności niż wrogości i podejrzliwości. Powstała z tego bomba" - ostrzega "La Tribune de Geneve". W opinii dziennika "Tagesanzeiger" z Zurycha niedzielne referendum głęboko podzieliło kraj na część "nowoczesną i międzynarodową" i "tradycyjną i nacjonalistyczną". Rezultat głosowania "wzmocni międzynarodową izolację Szwajcarii nawet wśród krajów zachodnich" - przewiduje gazeta. "Neue Zuercher Zeitung" stara się uspokoić nastroje, pisząc, że "bezpośrednie konsekwencje głosowania są ograniczone". "Istniejącym minaretom nic nie grozi, a nowych nie oczekiwano na skalę masową" - zauważa gazeta, ubolewając nad "wyraźnym ochłodzeniem klimatu dla muzułmanów". Według oficjalnych danych w liczącej ponad 7 milionów mieszkańców Szwajcarii mieszka ok. 400 tys. muzułmanów. Do tej pory obok 130-160 meczetów w tym kraju powstały zaledwie cztery minarety.