"Fit for 55" (Gotowi na 55) to kompleksowe unijne regulacje klimatyczne, dzięki którym do 2035 r. społeczeństwa europejskie będą w stanie emitować o 55 proc. mniej szkodliwych zanieczyszczeń. Pakiet "Fit for 55" jest dla Unii ważnym etapem w realizacji celu, aby do 2050 r. stać się pierwszym kontynentem neutralnym klimatycznie, tak aby w ten sposób doprowadzić do zahamowania procesu globalnego ocieplenia. Komisja Europejska przedstawiła 13 kompleksowych pakietów legislacyjnych, które są obecnie omawiane przez państwa członkowskie w Radzie Europejskiej oraz w Parlamencie Europejskim. Europosłowie będą głosować w środę, 8 czerwca, nad pakietem klimatycznym, określając w ten sposób swoje stanowisko w procedurze ustawodawczej. Następnie rozpoczną się negocjacje z Radą Europejską, czyli z przedstawicielami 27 państw członkowskich, i Komisją Europejską w ramach procedury zwanej rozmowami trójstronnymi. Zanim nowe unijne przepisy klimatyczne zostaną wynegocjowane i wpisane do systemów prawnych państw członkowskich, mogą minąć kolejne dwa lub trzy lata. Nowa opłata klimatyczna na unijnych granicach Zupełnie nowym elementem pakietu klimatycznego jest wprowadzenie od 2026 r. "granicznego systemu wyrównawczego dla dwutlenku węgla" (w unijnym żargonie rozwiązanie nazwano skrótowo "CBAM"). Towary spoza Wspólnoty, przy których produkcji wyemitowano dwutlenek węgla, mają podlegać dodatkowej opłacie w przypadku ich importu do UE. Zdaniem austriackiego ministra finansów Magnusa Brunnera, powinno to zrekompensować niekorzystne warunki konkurencji. Przedsiębiorstwa operujące na terenie UE muszą bowiem już teraz ponosić koszty wytwarzania CO2 poprzez zakup uprawnień do emisji. Zobacz też: Jaki w "Gościu Wydarzeń" o źródłach energii: Zielona polityka i Fit for 55 to szaleństwo Dzięki temu systemowi rekompensat, nowatorskiemu w skali światowej, Unia zadba, aby przedsiębiorstwa europejskie nie znalazły się na straconej pozycji. - Nie chodzi o protekcjonizm - tłumaczy Pascal Canfin, francuski europoseł z frakcji Renew Europe i przewodniczący komisji ochrony środowiska w Parlamencie Europejskim. Mohammed Chahim, holenderski eurodeputowany z frakcji socjaldemokratów, jest przekonany, że kraje spoza UE zareagują poprzez wprowadzenie własnych systemów rekompensat za emisje gazów cieplarnianych. USA, Kanada i Australia prawdopodobnie zgodzą się na wspólne przepisy. Z kolei europoseł Peter Liese, niemiecki chadek, ostrzega, że CBAM musi zostać mądrze wdrożony, aby nie doprowadzić do wypędzania przemysłu z Unii, a jedynie do zaprzestania wytwarzania dwutlenku węgla. CBAM ma zostać początkowo wprowadzony dla segmentu cementu, żelaza, stali, aluminium, nawozów sztucznych i energii elektrycznej. Koniec ery silników spalinowych Głównym punktem spornym pomiędzy Parlamentem Europejskim a państwami członkowskimi pozostają cele dotyczące samochodów. "Fit for 55" proponuje 100-procentową redukcję emisji spalin do 2035 r. Dla niektórych państw członkowskich to zbyt daleko idące plany. Proponują w zamian, aby realizację celu wydłużyć do 2040 r. albo żeby zapisano ograniczeniu emisji o 90 proc. Cel ten w praktyce oznaczałby zakaz rejestracji nowych pojazdów z silnikami spalinowymi. Do 2050 r. wszystkie stare pojazdy na benzynę lub olej napędowy mają zniknąć z UE. W przyszłości statki i samoloty powinny również bazować na czystych paliwach. Komisja Europejska w wielu obszarach proponuje nowe limity: w ramach handlu emisjami zanieczyszczeń emisja CO2 ma do 2030 r. zostać ograniczona o 61 proc. Udział energii odnawialnej pochodzącej z wiatru, wody i słońca ma w 2030 r. stanowić 40 proc. w unijnym miksie energetycznym. Ponadto planowane jest zmniejszenie użytkowania gruntów. Zaleca się powiększać obszary leśne, które pochłaniają CO2. Jednocześnie UE chce wprowadzić fundusz społeczny dla firm i osób prywatnych, które w wyniku nowej polityki klimatycznej znajdą się w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej i których przykładowo nie będzie stać stać na ekologiczny system grzewczy lub zapewniającą energooszczędność renowację domu. Wojna w Ukrainie a dyskusja o klimacie Niemiecki konserwatywny europoseł Peter Liese uważa, że aby faktycznie stać się "gotowym na 55", Unia Europejska musi generalnie zużywać znacznie mniej paliw kopalnych. W obliczu agresji Rosji na Ukrainę dyskusja na temat uniezależnienia się od rosyjskich surowców ponownie nabrała tempa. Niektórzy parlamentarzyści apelują o wykorzystanie sytuacji i już teraz duże zwiększenie inwestycji w zielone źródła energii. Inne głosy wskazują na możliwość nadmiernego obciążenia społeczeństw i gospodarek w UE. Dlatego postulują rozważenie dłuższego korzystania z paliw kopalnych, przy zmianie źródeł ich pozyskiwania np. z państw Bliskiego Wschodu lub Stanów Zjednoczonych. Annika Hedberg, ekspertka ds. energii z brukselskiego think-tanku "European Policy Centre", jest przekonana, że pomimo krótkoterminowych trudności trzeba już teraz podejmować skuteczne decyzje długoterminowe. - Bardzo zależy nam, żeby to przesłanie zostało usłyszane na terenie całej Unii. Pod wieloma względami wojna nie powinna spowolnić, a wręcz przeciwnie - przyspieszyć walkę ze zmianami klimatu - powiedziała w rozmowie z DW. Hedberg uważa, że odchodzenie od energii ze źródeł kopalnych będzie musiało zostać mimowolnie przyspieszone. - Wciąż zbyt wiele dyskutuje się o zachowaniu status quo i znalezieniu nowych dostawców tradycyjnych surowców energetycznych. W rzeczywistości musimy zastanowić się, w jaki sposób możemy inwestować w oszczędzanie energii, lepszą wydajność i rodzime źródła energii.