Jak dodaje, represje reżimu wobec przeciwników politycznych i cenzura sprawiają, że są to wybory bez możliwości wyboru. Jego zdaniem, to tylko gra pozorów, którą organizuje władza. - Jeżeli bierzemy w niej udział, to podtrzymujemy tę grę - wyjaśnia reżyser, dodając, że nie bierze w tym udziału. Podobnie uważa Źmicier Bandarenka, opozycyjny polityk białoruski, skazany na kolonię karną po wyborach prezydenckich 2010 roku. Jak podkreśla, nie może być mowy o jakimkolwiek akcie demokratycznego wyboru, kiedy w białoruskich więzieniach siedzą polityczni przeciwnicy prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Jak mówi Bandarenka, jego koledzy są nie w koloniach karnych, ale po prostu w więzieniach. Są tam katowani, pozbawieni pomocy medycznej i normalnego jedzenia. Kary więzienia odbywa obecnie 11 opozycjonistów. Według zachodnich obserwatorów, od momentu przejęcia władzy przez Łukaszenkę w 1994 roku, Białoruś nie przeprowadziła ani jednych wolnych i uczciwych wyborów.