Otwierające rozprawę wystąpienia wygłosili przedstawiciele prokuratury i obrony. Zastępca prokuratora okręgowego na Manhattanie Meghan Hast przedstawiła Weinsteina jako gwałciciela. Jego obrońca Damon Cheronis starał się dowieść, że ofiary zgadzały się na intymne relacje z magnatem filmowym. Przeciwko 67-letniemu Weinsteinowi sformułowano przed nowojorskim sądem pięć zarzutów, w tym o gwałt i napaść seksualną. Prokuratura: To gwałciciel "Zarówno zeznania świadków, jak i przedstawione dowody (...) pokażą, że ten mężczyzna był seksualnym drapieżnikiem i gwałcicielem" - mówiła zwracając się do ławy przysięgłych Hast. Według niej Weinstein zgwałcił zimą 1993-1994 aktorkę "Sopranos" Annabellę Sciorrę, napastował seksualnie w 2006 r. asystentkę w dziale produkcji Miriam Haleyi oraz zgwałcił trzecią kobietę w 2013 roku. "Pod koniec procesu będzie jasne, że mężczyzna siedzący w tym miejscu nie był tylko tytanem w Hollywood, ale i gwałcicielem" - wskazała Hast. "Używał wpływów, by uciszyć ofiary" Hast ilustrowała wpływy Weinsteina m.in. zdjęciami z b. prezydentem Billem Clintonem. Zarzucała, że producent używał swoje wpływy i prestiż w branży filmowej, aby uciszyć ofiary. Zapowiadała, że osoby pokrzywdzone opowiedzą o poniżeniu i upokorzeniu, jakiego doznały w trakcie brutalnych spotkań z oskarżonym. "Te młode kobiety były pionkami. (...) Nie zdawały sobie sprawy, że zostały zwabione fałszywymi obietnicami profesjonalnej pomocy" - powiedziała. Hast zapowiedziała, że Sciorra będzie zeznawać jako świadek. Jej przypadek zdarzył się jednak zbyt dawno, by stać się przedmiotem oskarżenia. Co do Haleyi przyznała, że nawet po napaści seksualnej nie widziała wyjścia z sytuacji. Spotkała się z Weinsteinem i ponownie stała się ofiarą napaści seksualnej. "Udawała, że wszystko jest w porządku i że mieli normalne relacje zawodowe (...) Odnalazła się w październiku 2017 roku" - powiedziała Hast. Oskarżyło go ponad 80 kobiet Stało się to po tym jak media zaczęły rozpisywać się o trwających przez dekady seksualnych wyczynach Weinsteina. Oskarżyło go ponad 80 kobiet. Prokurator przytoczyła przykład niedoszłej aktorki nie zidentyfikowanej wcześniej Jessiki Mann, która padła ofiarą gwałtu w roku 2013. Hast opowiadała o manipulacjach Weinsteina, o tym, że młoda kobieta zastanawiała się czy nie popełnić samobójstwa. Jak zapewniała, teraz jest ona znacznie odważniejsza i silniejsza. "To nie jest typowy scenariusz gwałtu. (...) Gwałciciel był u szczytu kariery, w profesji, w której chciały się znaleźć jego ofiary" - mówiła uzupełniając, że w trakcie procesu ekspert wytłumaczy, dlaczego wiele ofiar napaści seksualnej wciąż pozostaje w kontakcie z ich sprawcami. Obrońca: Kobiety chciały kontaktów z oskarżonym Zdaniem obrońcy Weinsteina Damona Cheronisa to nieprawda, aby Weinstein był mistrzem manipulacji. Podkreślając, że zeznania świadków będą nacechowane emocjami, apelował do sędziów przysięgłych o cierpliwość. Wzywał, aby poczekali na to co się wydarzy podczas krzyżowego ognia pytań, bo to też stanowi dowód. Odnosząc się do Mann akcentował, że zamierzała nawet przedstawić Weinsteina swojej matce. Cytował treść e-maili, w których pisała m.in., że docenia to co dla niej robi, kocha go, byłoby wspaniale go znowu zobaczyć i chciałaby z nim spędzić prywatnie czas. "(Prokuratura) właśnie powiedziała wam, że Jessica chciała uwolnić się od Harveya, ale to nieprawda. (...) Nie możesz powiedzieć: "Boję się tego człowieka i próbuję od niego uciec, a potem poprosić go, aby spędził z tobą czas""- przekonywał Cheronis. Weinstein nie przyznaje się do winy. Wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom twierdząc, że jego relacje z kobietami miały miejsce za ich zgodą. Według przewidywań postępowanie sądowe potrwa do połowy marca. Zeznawać mają m.in. aktorki Charlize Theron, Rosie Perez i Salma Hayek.