podkreśla się, że przyjęty dokument końcowy jest pełen ogólników, a decyzja o wyasygnowaniu 6,5 mld dolarów na pomoc dla najbiedniejszych państw to za mało. Dziennik "Il Giornale" wyraża przekonanie, że "dobrym uczynkiem" byłoby rozwiązanie FAO, gdyż - jak podkreśla - zgodnie z przewidywaniami ogromna konferencja z udziałem delegatów z całego świata przyniosła wiele rozczarowań i prawie żadnych konkretnych rozwiązań. Redaktor naczelny gazety zauważył sarkastycznie, odnosząc się do zapamiętanego głównie z rozrzutności i rozmachu szczytu FAO w 1996 roku w Wiecznym Mieście, "tym razem nie jedli gęsich wątróbek i langust w sosie vinaigrette. Podczas oficjalnych obiadów podano kluski z sosem pomidorowym, filet i deser lodowy". "Te kulinarne wyrzeczenia, przymusowa dieta i rezygnacja z kaczki oraz szampana to jedyne konkretne rezultaty, osiągnięte na szczycie FAO" - czytamy w artykule. "Żadnej ważnej decyzji, żadnego dekretu na miarę dramatu, panującego na planecie. Przeciwnie - kłócono się o wszystko, od żywności genetycznie modyfikowanej po biopaliwa, od cen po restrykcje eksportowe" - podkreśla "Il Giornale" pisząc następnie o "patetycznych scenach" na zakończenie obrad, gdy z godziny na godzinę przekładano konferencję prasową w oczekiwaniu na zawarcie porozumienia. I znów niekończące się dyskusje i "gadanina" - ocenia gazeta. "Il Giornale" wyraża opinię, że "niedożywionym dzieciom i ich zrozpaczonym rodzicom" spotkanie to na nic się nie zda. Następnie dziennik ironicznie opisuje "rzymskie wakacje" delegatów - zakupy w luksusowych butikach i pobyt w eleganckich hotelach, wśród pozłacanych marmurów, a w wolnych chwilach "wielkie zainteresowanie losem tych, którzy umierają z głodu". "Corriere della Sera" kładzie nacisk na kłótnie, do jakich doszło w czwartek podczas prac nad dokumentem końcowym obrad. Dziennik podkreśla, że istniało poważne ryzyko, że spotkanie zakończy się bez osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia. Według gazety dokument wywołał wielkie niezadowolenie niektórych państw, a trzy z nich - Argentyna, Wenezuela i Kuba sprzeciwiły się jego treści. Przypomina się, że ku zaskoczeniu największe kontrowersje wywołała nie sporna sprawa biopaliw, ale liberalizacji rynku artykułów rolnych. Najgwałtowniejszy sprzeciw zgłosiła Argentyna, która domagała się wykreślenia z dokumentu sformułowania, zachęcającego do "redukcji do minimum użycia restrykcyjnych środków, które mogą podnieść ceny". Ponieważ delegatom tego kraju to się nie udało, wyrazili negatywną opinię na temat deklaracji. Dziennik pisze, że z każdym szczytem FAO oddala się przyjęte w 1996 roku zobowiązanie do redukcji o połowę liczby osób głodujących na świecie. Przypomina się, że podczas gdy do niedawna mówiło się, że powinno to nastąpić do 2015 roku, teraz podaje się już rok 2050. "La Repubblica" podsumowuje: "Wiele projektów, zero strategii". Rzymskie obrady porównuje do wieży Babel zauważając, że w sprawie biopaliw oraz w innych pilnych kwestiach nie znaleziono wspólnego języka. Komunistyczne "Il Manifesto" podkreśla, że na obradach doszło do starcia na tle liberalizacji handlu między krajami bogatymi a najbiedniejszymi. Relację ze szczytu gazeta opatruje tytułem: "Mogą umierać".