W meandrach życia Bobby Sands urodził się 9 marca 1954 roku na Rathcoole w północnym Belfaście - miejscu, które uchodzi za oazę lojalistów. Protestanckie otoczenie, w którym przyszło mu dorastać odcisnęło na nim silne piętno - do tego stopnia, że Sands nazwał je swoistym gettem. W wieku 16 lat został wyrzucony z pracy ze względu na swoje przekonania religijne. Dwa lata później razem z rodziną (po serii gróźb) zmuszony został do przeprowadzki - trafił do zachodniego Belfastu, w środowisko republikanów (katolików). Wszystkie te wydarzenia splotły się w czasie z nasilającymi się zamieszkami znanymi w historii jako tzw. Troubles. Sands nigdy jednak nie ukrywał, że przez sporą część swojego młodzieńczego życia przyjaźnił się z protestantami. Dopiero świadomość, że ci ludzie maczali palce w jego przeprowadzce definitywnie zakończyła te znajomości. W wieku 18 lat wstąpił w szeregi Republican Movement. "To był czas, kiedy Bobby zaczynał rozumieć, co się wokół niego dzieje" - stwierdziła w jednym z wywiadów jego siostra Bernadette. Wiedział już, że musi coś zrobić, osobiście zaangażować się w walkę z lojalistami. W październiku 1972 roku nastąpił nieoczekiwany zwrot w jego życiu. Młodziutki Sands został skazany i osadzony na 3 lata w więzieniu pod zarzutem posiadania broni. Zyskał status więźnia politycznego. Za kratami pilnie uczył się gaelica - języka z rodziny celtyckich, popularnego wśród Irlandczyków na północy wyspy (szczególnie wśród katolików). Po wyjściu z więzienia niedługo cieszył się odzyskaną niedawno wolnością. Zaledwie pół roku później został ponownie pojmany. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. W chwili, gdy przejeżdzał w okolicach Dunmurry (Belfast) nastąpił atak bombowy na tamtejszą fabrykę mebli. Sands został bezpodstawnie aresztowany i osadzony na Castlereagh. Nieszczęśliwie w samochodzie, którym się poruszał znaleziono pistolet. Przez 6 dni poddawany był brutalnemu przesłuchaniu, podczas którego odniósł poważne obrażenia. Nie wyjawił jednak żadnych nazwisk i odmówił współpracy z policją północnoirlandzką tzw. RUC (Royal Ulster Constabulary). Następne miesiące spędził w areszcie śledczym w oczekiwaniu na proces. Ostatecznie ława sędziowska nie dopatrzyła się jego winy i skazała go wyłącznie za nielegalne posiadanie broni na 14 lat pozbawienia wolności. H-Blocks - arena walki Pierwsze 22 dni wyroku spędził w nieludzkich warunkach w więzieniu na Crumlin Road. Przez większość tego czasu w ramach protestu pozostawał nagi - twierdził, że jako więźniowi politycznemu przysługuje mu prawo do nie noszenia więziennego uniformu i zwolnienie od wykonywania prac więziennych (w 1976 roku brytyjskie władze pozbawiły republikanów statusu więźniów politycznych likwidując tzw. "Special Category Status", więc protest Sandsa był w zasadzie nielegalny). Potem został przewieziony do słynnego Maze Prison (nazywanego też H-blocks albo Long Kesh) niedaleko Lisburn, gdzie dołączył do innych członków IRA, którzy regularnie brali udział w tzw. Blanket , Dirty i No-Wash Protests. Tam rozpoczął też regularnie pisywać do "Republican News" pod pseudonimem "Marcella" - imię młodszej o rok siostry. Jego teksty były szmuglowane poza mury więzienia na kawałkach papieru toaletowego. Tym sposobem republikanie na zewnątrz wiedzieli dokładnie co dzieje się w środku. Sands nie miał łatwego życia w Maze (zresztą nikt z jego współtowarzyszy nie miał). Pozostając w ciągłym konflikcie z władzą więzienną poddawany był najrozmaitszym karom, np. był przetrzymywany w izolatce, ograniczano mu porcje żywieniowe i torturowano). Tymczasem na wolności trwały polityczne zapasy między katolikami, a stroną brytyjską. Oś konfliktu koncentrowała się wokół sprawy statusu więźniów. Republikanie stanowczo żądali spełnienia 5 postulatów: 1. Prawa do nie noszenia więziennych uniformów; 2. Prawa do nie wykonywania prac więziennych; 3. Prawa do swobodnego zrzeszania się więźniów; 4. Prawa do posiadania własnego zaplecza naukowego i rekreacyjnego; 5. Prawa do jednej wizyty, listu i paczki na tydzień. Strona brytyjska ostro sprzeciwiała się przywróceniu tych praw. To wywołało burzę w gronie republikanów. Wkrótce nastąpiła seria strajków głodowych, które miały wywrzeć nacisk na Brytyjczykach. Doprowadziły też do rozpoczęcia tego ostatniego dla Sandsa strajku... 66 dni nadziei Bobby Sands coraz mocniej żył w przekonaniu, że uzyskanie statusu więźnia politycznego, będzie wymagać od niego najwyższej ofiary... ofiary z życia. Na początku marca 1981 roku rozpoczął strajk głodowy (postulaty republikanów pozostawały niezmienne). Celowo uczynił to dwa tygodnie wcześniej od swoich kompanów. To była forma polisy ubezpieczeniowej dla niego i jego towarzyszy. Jego wcześniejsza śmierć miała dać trochę czasu pozostałym na zakończenie strajku i dalszą walkę o należne prawa dla republikańskich więźniów. W ciągu pierwszych 17 dni głodówki Bobby Sands stracił ponad 7 kilogramów wagi. 23 marca przewieziono go do więziennego szpitala, z którego miał już nigdy nie powrócić. Seria następnych wydarzeń dodatkowo skomplikowała sytuację. Zaledwie tydzień później Sands został nominowany na kandydata do parlamentu brytyjskiego z okręgu Fermanagh i South Tyrone (w następstwie niespodziewanej śmierci jednego z MP Franka Maguira, który nota bene był zagorzałym orędownikiem republikanów). Wyniki wyborów nie były zaskoczeniem dla nikogo - głodujący Bobby Sands został wybrany na członka brytyjskiego parlamentu przygniatającą większością głosów. Sands przyjął tę wiadomość ze stoickim spokojem i bynajmniej nie myślał o zakończeniu strajku. Jakby od początku pogodził się ze swoją śmiercią. Owen Carron, który prowadził w imieniu Sandsa kampanię wyborczą pamięta doskonale słowa, które Sands zwykł mawiać: "Będąc w moim położeniu nie możesz pozwolić sobie na bycie optymistą". 5 maja 1981 roku o 1.17 nad ranem w szpitalu więziennym, po 65 pełnych dniach głodówki (rozpoczął dzień 66) Bobby Sands - nowo wybrany MP brytyjskiego parlamentu, odszedł bezpowrotnie. W wieku 27 lat dokonał dzieła swojego życia. Po nim, w krótkim okresie czasu, zmarło śmiercią głodową kolejnych 9 strajkujących. Filmowe wcielenia W postać głównego bohatera w filmie "Hunger" wcielił się Irlandczyk urodzony w Niemczech Michael Fassbender. Poza nim będziemy mogli zobaczyć jeszcze m.in. Liama McMahoma, który odtwarza rolę Gery'ego - współlokatora Sandsa z celi. Film obfituje w mocne sceny. Do nich należy rozmowa Sandsa z wizytującym księdzem (w tej roli Liam Cunningham), który stara się przekonać dzielnego republikanina do zakończenia strajku głodowego, nazywając jego bohaterski czyn próbą sambójczą. Sands w odpowiedzi z pasją broni swojej decyzji, używając silnych argumentów. Na ekranie nie brakuje też scen przemocy. Jedną z najbardziej brutalnych w filmie jest scena, w której strażnicy więzienni wyżywają się na bezbronnych więźniach, organizując coś w rodzaju, znanych nam doskonale z poprzedniego ustroju w naszym kraju, ścieżek zdrowia. Ten obraz dobitnie oddaje panujące wówczas relacje między obiema stronami i wzajemną nienawiść. Reżyser filmu nie cofnął się przed pokazaniem nieludzkich warunków w jakich przetrzymywano więźniów w Maze. McQueen w szczegółach odtworzył tamtejsze realia, chcąc wiernie przedstawić więzienną gehennę przez jaką musieli przejść Bobby Sands i jego koledzy. Producenci filmu przekonują, że "Hunger" to kawał dobrego kina bez zbytecznego patosu, znanego nam z amerykańskich superprodukcji. W blasku fleszy Mając na uwadze tę fascynującą biografię trudno się dziwić, że stała się ona kanwą pełnometrażowego filmu fabularnego. Światowa premiera filmu "Hunger"odbyła się w maju na festiwalu w Cannes, gdzie spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony publiczności, recenzentów i jury. Produkcja zdobyła prestiżowe wyróżnienie tzw. " Złotą kamerę" (Camera d'Or) w kategorii - najlepszy debiut. Zresztą z nie mniejszym uznaniem obraz spotkał się za oceanem - w Australii. Podczas międzynarodowego festiwalu w Sydney "Hunger" zgarnął główną nagrodę (60 tysięcy funtów). "Hunger został wybrany za przejrzystą i wyważoną wizję, za wyjątkową wnikliwość,odwagę i za siłę człowieczeństwa, jaką niesie ze sobą" - powiedziała zaraz po ogłoszeniu werdyktu producent filmu Laura Hastings-Smith. Fachowcy wróżą filmowi ogromny komercyjny sukces, zwłaszcza na Wyspach (największe poruszenie wywoła zapewne w Irlandii Północnej, gdzie toczy się akcja filmu). Lepszej rekomendacji chyba nie potrzeba. Tomek Kurkowski