Sprawa wyszła na jaw dzięki byłemu szefowi działu badań firmy Cambridge Analytica Chrisowi Wylie'owi. Według jego słów Cambridge Analytica nielegalnie zdobyła m.in. dane 50 milionów amerykańskich użytkowników Facebooka. Wykorzystano je, by tworzyć profile psychologiczne wyborców, a następnie indywidualizować przekaz w trakcie kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Za operacją miał stać Steve Bannon, były wiceprezes firmy i były szef sztabu wyborczego Trumpa. Sztab zapłacił Cambridge Analytica ponad sześć milionów dolarów, a firma chwaliła się, że "zapewniła kampanii wiedzę ekspercką, która pomogła wygrać Biały Dom". Firma miała również wpływać na zachowania wyborców podczas referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (Cambridge Analytica zaprzecza). Jak wyjaśnił Wylie, firma wykorzystała mechanizm, który pozyskiwał - poprzez facebookowe testy i quizy - nie tylko dane użytkowników, którzy wyrazili na to zgodę, ale również dane wszystkich ich znajomych, bez ich wiedzy i zgody. Mechanizm miał opracować Alexandr Kogan, mołdawski badacz, który mieszkał w Rosji i Stanach Zjednoczonych. "Facebook wiedział o tym od co najmniej dwóch lat. Nie zrobili nic, żeby załatać tę lukę w zabezpieczeniach" - powiedział Wylie. Brytyjscy parlamentarzyści i amerykańscy kongresmeni są wściekli i będę chcieli przesłuchać szefów obu firm - Alexandra Nixa z Cambridge Analytica i Marka Zuckerberga z Facebooka. Tym bardziej, że w aferze pojawia się rosyjski wątek. Wspomniany Alexandr Kogan otrzymywał granty od rosyjskiego rządu na badanie "stanów emocjonalnych" użytkowników Facebooka. Damian Collins, szef parlamentarnej komisji badającej fake newsy przypomniał, że Nix zeznał w Izbie Gmin, iż jego firma nie wykorzystywała danych z Facebooka. Z kolei przedstawiciele największego serwisu społecznościowego zasłaniali się niewiedzą. Gdy dziennikarze "Observera" zwrócili się do Facebooka o komentarz przed publikacją sensacyjnego materiału, do gry wkroczyli prawnicy giganta, którzy określili informacje o rzekomej winie ich firmy mianem "fałszywych i zniesławiających". Zarówno Cambridge Analytica, jak i Facebook, zaprzeczają, by uczestniczyły w jakichkolwiek nielegalnych działaniach. CA oświadczyła, że dane pozyskane w wątpliwy sposób zostały jej przekazane przez Aleksandra Kogana i jego firmę Global Science Research, a następnie usunięte. (mim)