Gen. Tomaszycki relacjonował w środę w siedzibie NATO w Brukseli swoje doświadczenia z zakończonej misji. Podczas spotkania z dziennikarzami wyraził przekonanie, że obecne siły NATO w Afganistanie są niewystarczające. Liczą one 35 tys. żołnierzy, głównie amerykańskich. - Za mało też mamy sił w prowincjach, gdzie my jesteśmy, i poważnie rozważamy, żeby zwiększyć liczbę żołnierzy w tych prowincjach - powiedział dziennikarzom. - Myślę, że ze 300 (dodatkowych żołnierzy) by się przydało z wojskowego punktu widzenia, by swobodnie operować i zapewnić bezpieczeństwo w rejonie, za który my odpowiadamy w pełnym zakresie - dodał, apelując do polskiego narodu o "wyrozumiałość". - Tutaj jest potrzebna wola polskiego narodu - powiedział. Zdaniem gen. Tomaszyckiego, najniebezpieczniejszym przeciwnikiem w Afganistanie nie są sami talibowie, lecz wykorzystywane przez Al-Kaidę grupy świetnie wyszkolonych cudzoziemców: Czeczenów czy Arabów. - Są świetnie wyposażeni i bezwzględni w wykonywaniu zadań. To są zwykli najemnicy. Na szczęście mamy tylko jedną taką grupę i mam nadzieję, że już jej nie ma na naszym terytorium (w polskiej strefie w Afganistanie) - powiedział generał. Jego zdaniem powinna zostać zwiększona nie tylko militarna, ale także cywilna obecność w Afganistanie organizacji międzynarodowych, a także Unii Europejskiej. Za niewystarczające uznał dotychczasowe zaangażowanie UE w szkolenia policjantów afgańskich. Mimo tych braków, a także znacznej liczby ofiar w ostatnich zamachach w Afganistanie, Tomaszycki wyraził "optymizm, że będzie lepiej", wskazując przede wszystkim na zmniejszanie się poparcia społeczeństwa dla talibów i wzrost poparcia dla działań obecnego rządu i sojuszników z NATO. - Afgańskie społeczeństwo jest cierpliwe i nie zniechęci się jednym czy dwoma atakami - dodał. - Bez wątpienia jest światło w tunelu - powiedział gen. Tomaszycki. Porównał Afganistan do Iraku i stosunek zamieszkujących te kraje plemion do państwowości. - Mieszkańcy Afganistanu czują się jego obywatelami, nie chcą podziału i utraty państwowości. W Iraku nie ma integracji narodowej -podkreślił. Polski kontyngent wojskowy w ramach misji ISAF w Afganistanie liczy ok. 1200 osób. Na miejscu są już wszyscy żołnierze drugiej zmiany pod dowództwem gen. Jerzego Biziewskiego, do kraju wracają ostatni żołnierze pierwszej zmiany. Zadania polskich żołnierzy to walka z rebeliantami, wspieranie afgańskich wojsk i policji, szkolenie tych sił, ochrona projektów odbudowy i udział w akcjach humanitarnych. Fala przemocy w tym roku w Afganistanie pochłonęła najwięcej ofiar od interwencji amerykańskiej w 2001 r. Od stycznia obecnego roku w Afganistanie w wyniku aktów przemocy zginęło ponad 5300 ludzi.