W rozmowie, która ukazała się w niedzielę, były naczelny dowódca sił koalicyjnych w Iraku i wojsk amerykańskich w Afganistanie, mówiąc o polityce zagranicznej poprzedniego prezydenta Baracka Obamy, nazwał wydarzenia wokół arabskiej wiosny i jej poparcie "porażkami". "W Libii powinniśmy byli bardziej pomoc ludności po upadku (Muammara) Kadafiego" - ocenił amerykański generał. Na pytanie, czy poparcie protestów w krajach arabskich było błędem, Petraeus odpowiedział przywołując słowa Winstona Churchilla: "Nieważne jest to, jak wspaniała może wydawać ci się strategia; liczą się rezultaty". "Te zaś mówią nam, że można o nich wszystko powiedzieć, ale nie to, że były wspaniałe" - dodał. Przytoczył też opinię, że "demokracja na Bliskim Wschodzie jest jak silne lekarstwo, które należy dawkować". "Teraz wiemy już, że nie można narzucić naszych wartości i naszej wizji" - przyznał Petraeus. Według niego w ostatnich latach doszło do pewnego postępu na drodze do "osłabienia Państwa Islamskiego (IS)". Zastrzegł jednak od razu, że "nawet jeśli uda nam się zawiesić naszą flagę na terytorium IS, nie będzie to oznaczać, że wojna jest skończona". Zdaniem generała Petraeusa wojna prowadzona przez islamskich ekstremistów "jest pokoleniowa" i będzie dalej podsycać frustrację młodych generacji na świecie, jeśli nie uda się zapewnić im szans i stabilizacji. "Musimy przekazywać prawdę, to znaczy mówić, że bojownicy IS są przegrani, a nie że są zwycięzcami" - dodał. Pytany o opinię na temat polityki zagranicznej prezydenta Donalda Trumpa, stwierdził, że widać "podnoszące na duchu kroki naprzód w Syrii i Afganistanie", "zaangażowanie wobec Chin" i NATO, czyli - jak podsumował - "kontynuację polityki" międzynarodowej Stanów Zjednoczonych. "Działania w kwestii Ukrainy i stanowisko wobec Krymu pokazują poparcie dla kwestii europejskich" - dodał amerykański generał. Z Rzymu Sylwia Wysocka