- GROM od dawna domaga się zapewnienia wsparcia lotniczego i morskiego, ale te prośby spełzają na niczym - wyjaśnia Petelicki. - Wojskowy beton ignoruje potrzeby tej jednostki, w czym zresztą przez wiele lat pomagali mu politycy rozmaitych opcji. Potrzebny audyt i wzmocnienie- Kolejna rzecz to wojskowy wywiad, sparaliżowany nieszczęsnym raportem Macierewicza - dodaje generał. - Po tym wszystkim, co w nim ujawniono, choćby na temat naszych działań w Afganistanie, kto o zdrowych zmysłach zdecyduje się na współpracę z nami? Zdaniem Petelickiego, służbom potrzebny jest gruntowny audyt. - Tak, by premier miał realną wiedzę o tym, do czego są zdolne - wyjaśnia były dowódca GROM-u, dodając, że służby należy bezwzględnie wzmocnić. Jeśli idzie o GROM - naszym komandosom wystarczy oddać do dyspozycji jeden z przejmowanych właśnie od Amerykanów samolotów transportowych Hercules i zapewnić im wsparcie śmigłowców. Powinno się też zadbać o to, by w jednostce znów pojawili się piloci śmigłowców, potrafiący latać nocą, z użyciem gogli noktowizyjnych. Większość operacji odbijania zakładników, ale też szereg akcji typowo wojskowych, odbywa się bowiem właśnie pod osłoną ciemności. Za daleko i na terenie rebelii - Powinniśmy również, wzorem Wielkiej Brytanii, raz bądź dwa razy do roku przeprowadzać ćwiczenia antyterrorystyczne, w których testowano by rozmaite scenariusze, na przykład uprowadzenie polskiego obywatela - mówi Sławomir Petelicki. Czy wzmocniony wedle zaleceń generała GROM, byłby w stanie odbić porwanego inżyniera? - Wysłanie GROM-u tak czy inaczej nie wchodziło w grę - mówi generał. - Amerykanom zdarzyło się przeprowadzić operację specjalną w odległości piętnastu kilometrów od afgańskiej granicy, na terenie ziemi niczyjej, niekontrolowanej przez władze Pakistanu. Tymczasem nasz obywatel był przetrzymywany w miejscu oddalonym o sto kilometrów. Co więcej, tak się nieszczęśliwie złożyło, że na tym terenie trwają akurat walki pomiędzy rebeliantami a pakistańską armią rządową. Po co więc inwestować w GROM, skoro nie dałoby się go użyć w takiej sytuacji? - Bo naszych obywateli mogą porywać również w innych miejscach - odpowiada gen. Petelicki. - A już na przykład w Somalii, gdzie porwano naszych marynarzy, była możliwość przeprowadzenia udanej akcji. Rząd zrobił bardzo dużo Mimo wszystko generał wysoko ocenia działania polskich władz, twierdząc, że w sprawie porwanego inżyniera zrobiły bardzo dużo. - Po pierwsze, nasz MSZ błyskawicznie nawiązał kontakty z pakistańskim odpowiednikiem - wylicza Petelicki. - W efekcie, na te niebezpieczne tereny udał się sam wiceszef pakistańskiego MSW. Po drugie, wysłano do Pakistanu misję pod przewodnictwem szefa Sztabu Generalnego WP, gen. Franciszka Gągora, któremu towarzyszyli przedstawiciele naszych służb specjalnych. No i po trzecie, na miejsce udał się Zenon Kuchciak, człowiek należący do czołówki światowych negocjatorów. - Więcej, wziąwszy pod uwagę wszystkie wymienione uwarunkowania, zrobić się nie dało... - smutno konstatuje twórca GROM-u. - Teraz nasze służby, we współpracy z kim tylko się da, powinny zrobić wszystko, by ująć tych drani. Nasze doświadczenia z Iraku, gdzie po kilku latach udało się złapać terrorystów zabijających polskich żołnierzy, świadczą o tym, że Polak potrafi. Oby i tym razem był w stanie... Marcin Ogdowski