Naloty, w których śmierć w ostatnich tygodniach ponieśli liderzy IS, miały na celu zmniejszenie zdolności organizacji do przeprowadzania własnych ataków, do dostarczania broni bojownikom i do finansowania operacji - poinformował Dempsey. Powołując się na przedstawicieli amerykańskich władz, "WSJ" pisze, że między 3 a 9 grudnia w nalotach amerykańskich sił zbrojnych zginął szef operacji wojskowych IS w Iraku Adb al-Basit i główny zastępca przywódcy IS Abu Bakra al-Bagdadiego, Hadżi Mutazz. Pod koniec listopada w innym nalocie śmierć poniósł dowódca średniego szczebla Radwin Talib. Był on przywódcą IS Mosulu, na północy Iraku. Analityk z waszyngtońskiego think tanku Institute for the Study of War Ahmed Ali ocenił, że "wyeliminowanie tych osób tymczasowo zakłóca działalność organizacji". Opisał on Mutazza, nazywanego też Abu Muslimem al-Turkmanim, jako jednego z najbliższych i najwyższych rangą doradców Bagdadiego. Basit, nazywany też Abd al-Basitem Inadem Allahem, był uważany za głównego eksperta wojskowego IS - powiedział Ali. Dodał, że Talib jest czasami nazywany też Radwinem Talibem Hamdunem. Ali zaznaczył, że IS już wcześniej pokazało, iż jest w stanie zastępować poległych dowódców nowymi osobami, i dlatego zabicie wysokich rangą przywódców "nie jest równoznaczne z końcem tej organizacji". Dopiero zabicie Bagdadiego będzie kluczowym momentem dla IS - ocenił.