- Muszę potwierdzić, że konsensus jest solidny jak skała. Na pewno musimy wprowadzić pewne zmiany dostosowujące do nowej sytuacji bezpieczeństwa. Zmieniamy mechanizmy, zmieniamy poziom gotowości, ale wszystko jest na dobrej drodze - zapewnił brytyjski generał na briefingu po spotkaniu z szefem SG WP gen. broni Mieczysławem Gocułem. Jak dodał, rozmowy dotyczyły reakcji NATO na zmieniającą się sytuację w Europie Wschodniej. - Wdrażamy szereg działań na lądzie, morzu i w przestrzeni powietrznej w celu zapewnienia gwarancji bezpieczeństwa naszym sojusznikom oraz wzmocnienia wspólnej gotowości - powiedział Bradshaw polskim wojskowym. - Nie mamy wątpliwości, że NATO jest organizacją, która mówi jednym mocnym, silnym głosem - zapewniał z kolei Gocuł. Podkreślił: "W tej chwili sojusz jest bardziej kolektywny niż wcześniej". "NATO jest zbyt mocne, żeby eskalować sytuację" Bradshaw powiedział, że NATO musi się teraz przyjrzeć swoim strukturom i dostosować je do nowej sytuacji. - Ale tak, jak było w przeszłości, NATO zawsze jest gotowe do właściwej reakcji na potencjalne zagrożenia wojskowe, czy to konwencjonalne, czy to niekonwencjonalne - zapewnił. Natomiast Gocuł zaznaczył, że w sytuacji kryzysu na Ukrainie tylko słaba strona używa siły. - Jestem głęboko przekonany, że NATO jest na tyle silne, żeby używać nie argumentu siły, ale siły argumentów. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że NATO jest organizacją, która może sobie poradzić w każdej tego typu sytuacji. Ale NATO jest zbyt mocne, żeby eskalować sytuację, żeby odpowiadać siłą militarną wtedy, kiedy nie jest wymagane działanie wojskowe - zaznaczył. Pytany o reakcję NATO na wydarzenia na Ukrainie - m.in. wzmocnienie misji ochrony przestrzeni powietrznej państw bałtyckich czy wysłanie na ćwiczenia do Polski amerykańskich F-16 i kompanii spadochroniarzy - Bradshaw ocenił, że są to działania "współmierne do tego, co jest wymagane". - Bardzo ważne jest to, żeby podkreślić jeszcze raz, że NATO jest przede wszystkim organizacją obronną i nie chcemy wysyłać żadnych sygnałów, które mogłyby zostać źle zinterpretowane - dodał. Zapowiedział, że niektóre planowane ćwiczenia sił lądowych, które miały odbyć się pod egidą np. dwóch państw, teraz odbędą się pod patronatem sojuszu. Również Gocuł powiedział, że "NATO prowadzi w tej chwili ćwiczenia proporcjonalne do tego, co jest na tym etapie wymagane". - Tu nie chodzi o kwestię dwóch, trzech dywizji, ale chodzi o obecność, o wspólny głos i o wspólny trening na jak najniższym szczeblu. Przypominam, że ćwiczeń na szczeblu dywizji, korpusu w NATO jest dosyć. Dzisiaj przechodzimy na ten szczebel niższy, potwierdzając raz jeszcze gotowość do zajęcia wspólnego stanowiska w zakresie bezpieczeństwa w Europie - mówił szef Sztabu Generalnego WP. "Robimy wszystko, co jest w naszej mocy" Pytany o zatrzymanie przez prorosyjskich separatystów obserwatorów OBWE na wschodniej Ukrainie, w tym polskiego oficera, Bradshaw powiedział, że ta sprawa wymaga rozwiązania dyplomatycznego. - Robimy wszystko, co jest w naszej mocy i co jest niezbędne, aby ludzie, którzy są w OBWE, mogli realizować swoje zadanie - zapewnił z kolei Gocuł. Nie chciał podawać szczegółów ze względu na bezpieczeństwo zatrzymanych obserwatorów. Obaj generałowie podkreślali, że w obecnej sytuacji na wschodniej Ukrainie konieczna jest transparentność działań podejmowanych przez strony konfliktu, a obserwatorzy OBWE mieli się do tej jawności przyczynić. - Jeżeli ktoś podejmuje działania, zatrzymując ludzi, którzy chcą przekazać jasną i klarowną informację, to znaczy, że ma coś do ukrycia - powiedział Gocuł. W składzie grupy, uprowadzonej przez separatystów w piątek w Słowiańsku we wschodniej Ukrainie, było siedmiu międzynarodowych obserwatorów wojskowych - trzech Niemców, Polak, Czech, Szwed, Duńczyk - oraz niemiecki tłumacz i pięciu ukraińskich wojskowych. Szwed został uwolniony ze względów zdrowotnych. Po zakończeniu wizyty w Warszawie gen. Bradshaw poleciał do krajów bałtyckich.