Gaz ten, jak powiedział przedstawiciel koncernu, ma być dostarczany m.in. przez Białoruś. Kuprijanow wyjaśnił, że Gazprom "nie dostarcza gazu na Ukrainę, bo na ten rok nie podpisano umowy, a Naftohaz Ukrainy sam się usunął z negocjacji". Oficjalny przedstawiciel Gazpromu oznajmił, że w związku z Nowym Rokiem przekazane przez stronę ukraińską 1,5 mld dolarów (w ramach spłaty zadłużenia za gaz za rok ubiegły) Gazprom otrzyma dopiero 11 stycznia. Zaznaczył, że po tej spłacie Ukraina pozostanie dłużna Gazpromowi 614 mln dolarów. Kuprijanow powiedział, że kierownictwo Naftohazu Ukrainy oficjalnie przyznało, że przejmuje 21 mln metrów sześciennych gazu na dobę z paliwa przesyłanego tranzytem, i przedstawiło "dokumenty mówiące o przejmowaniu tej ilości gazu dla potrzeb technicznych". Kuprijanow uważa, że strona ukraińska powinna kupić i ten gaz, skoro jest jej potrzebny w celach technicznych. - Wzięli (Ukraińcy) na siebie zobowiązanie zapewnienia tranzytu, więc konieczny jest zakup gazu niezbędnego do celów technicznych - podkreślił Kuprijanow. - W ten sposób strona ukraińska otwarcie przyznaje, że kradnie gaz i wcale się tego nie wstydzi - powiedział.