Przy okazji rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow ostrzegł, że istnieje niebezpieczeństwo przechwytywania przez Ukrainę gazu przeznaczonego dla klientów w UE. Gdyby tak się stało, "nie jesteśmy pewni, czy moglibyśmy zrealizować nasze zobowiązania tranzytowe" - powiedział Kuprijanow agencji Associated Press, nawiązując do gazu przesyłanego tranzytem przez terytorium ukraińskie. AP pisze, że to ostrzeżenie najprawdopodobniej zaniepokoi państwa unijne, obawiające się powtórki sytuacji z 2006 roku, kiedy "wojna cenowa" między Moskwą a Kijowem spowodowała ograniczenia dostaw gazu do Europy. Gazprom wstrzymał wtedy dostawy dla Ukrainy, a strona ukraińska zaczęła pobierać gaz z rurociągu tranzytowego, biegnącego przez jej terytorium. Gazprom nie wyklucza, że Ukraina nie spłaci swego zadłużenia do 1 stycznia. Rosyjski koncern ma jednak nadzieję, że znajdzie się jakieś rozwiązanie. Kuprijanow powiedział, że rozważane jest zaliczenie ukraińskiego długu na poczet przyszłych opłat tranzytowych, jakie ponosi Rosja, przesyłając gaz przez terytorium Ukrainy. Według agencji Reutera jest to 1,70 USD za tranzyt 1000 metrów sześciennych gazu na odcinku 100 km. Kijów nie przystawał dotychczas na takie rozwiązanie.